Trzeba wspierać krajową hodowlę świń. W innym wypadku skończymy jak Hiszpania

Paweł Hetnał

Wg jednego z działaczy Solidarności RI aby Polacy mieli dostęp do zdrowej wieprzowiny, potrzebne jest mocne wsparcie krajowych producentów. Wystarczy pomóc rolnikom, którzy wcale nie są leniwi, żeby w Polsce było milion macior, ponad 20 mln prosiąt, a z nich ponad 20 mln tuczników. Aby tak się stało należy hodowcom stworzyć warunki do budowy chlewni przystosowanych do rozrodu i zapewnić dopłaty do macior. Takiej woli rządzących nie ma. Tymczasem w Polsce spustoszenie sieje wirus ASF. - W Hiszpanii ASF był 30 lat i nie zostało nawet jedno gospodarstwo prywatne, które ma trzodę. U nas też nie zostanie, jeśli będziemy działać w taki sposób – przestrzega Aleksander Zaręba i dodaje,że coraz bardziej uzależniamy się od importu żywych świń i wieprzowiny z innych krajów jak Dania czy Niemcy. 

 

31 lipca 2019 r. Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi, obradująca pod przewodnictwem posła Jarosława Sachajko (Kukiz15), przewodniczącego Komisji, rozpatrzyła: – informację Najwyższej Izby Kontroli o wynikach kontroli: „Nadzór nad stosowaniem dodatków do żywności”.

 

- Panie przewodniczący, panowie, przedstawiciele organizacji, które mają chronić nas przed złą żywnością. Wydaje mi się, że wystarczy dzisiaj wyjść na ulice i popatrzeć, tylko wnikliwie, na postawy ludzi, nawet młodych ludzi. Naprawdę wygląda to zatrważająco, a przyczyną tej sytuacji jest właśnie – chyba tylko i wyłącznie – żywność i jakość spożywanej żywności. Wydaje mi się, że Polska ma szansę zapewnić zdrową żywność dla całego społeczeństwa, bo myśmy to robili nawet w systemie, który nazywał się komunizmem, a tamten system po prostu nie sprzyjał pewnym działaniom, takim naprawdę zdroworozsądkowym – w niektórych przypadkach czy w większości przypadków. Wydaje mi się, że dzisiaj, jeżeli mówimy o żywności, jeśli mówimy o mięsie, to proszę państwa, polityka rolna naszego kraju powinna iść w tym kierunku, żeby każdy obywatel Polski miał prawo mieć swoją przysłowiową świnkę i z niej wyroby. A nie chodzi o to, żebyśmy byli uzależnieni od jakiegoś pseudoimportu – mówił podczas tego posiedzenia Aleksander Zaręba, członek NSZZ RI „Solidarność”.

 

Jak zauważył działacz nie dość, że do kraju sprowadzamy 30 proc. hodowanych utrzymywanych żywych swiń „żeby je dalej u nas przy pomocy chemii dotuczyć, często w przemysłowych fermach”, to jeszcze na dodatek sprowadzamy gotową masę mięsa o różnej jakości, czasami wieloletnią, a czasami pełnoletnią, leżącą gdzieś w chłodniach. - Dlatego też uważam, że przecież sprawa jest prosta. Wystarczy pomóc rolnikom, którzy wcale nie są leniwi, żeby w Polsce było milion macior, ponad 20 mln prosiąt, a z nich ponad 20 mln tuczników. A tak było w latach siedemdziesiątych w przełożeniu na osiemdziesiąte. Można to zrobić, można mieć własne zwierzęta. Wydaje mi się, że równie dobrze można sięgnąć – i już się to robi – po nasze tradycyjne, polskie receptury. To są zdrowe receptury i wyroby, nawet zdobywające nagrody w różnych europejskich konkursach. O tych wyrobach mówiono i stwierdzano wielokrotnie, że lepszych nie ma. Dlaczego tego nie można robić? Dlaczego musimy się podporządkowywać? - pyta Aleksander Zaręba.

 

Podkreślał, że na posiedzeniach Komisji Rolnictwa niejednokrotnie mówił, żekonieczne jest wprowadzenie polskiej, narodowej polityki rolnej. - Z Unią chcemy żyć po przyjacielsku, ale nie musimy w pewnych sprawach być od niej uzależniani. A poza tym za takim rozwiązaniem stoi również strona ekonomiczna. Dzisiaj patrzymy na pejzaż polskiego rolnictwa i ASF zatrważa swoim rozwojem, a cały świat na to spokojnie patrzy i nie zrobi nic w tym kierunku, żeby choćby wyprodukować zapobiegawczą szczepionkę. Mówi się tylko, że tak musi być, bo w Hiszpanii ASF był 30 lat i nie zostało nawet jedno gospodarstwo prywatne, które ma trzodę. U nas też nie zostanie, jeśli będziemy działać w taki sposób – snuł czarny scenariusz członek Solidarności RI.

 

- Po co było teraz uchwalać ustawę, która nam pozwala przetwarzać, sprzedawać w wolnym obrocie produkty rolnicze, jeśli z drugiej strony źródło dochodu zostanie zniszczone, bo w gospodarstwie nie będzie trzody chlewnej? Wydaje mi się, że niechby dzisiaj ktoś spojrzał na sprawę trzeźwo. Niech da rolnikom do każdej maciory 1 tys. zł i oni się za to wezmą. Niech po prostu będą na to środki, żeby pobudować chlewnie, które będą przystosowane do rozrodu. Zróbmy to we własnym, polskim wydaniu. Co z tego, że będziemy spotykać się, dyskutować, opluwać jedni drugich? Przecież i po tej stronie kontrolującej, i po stronie produkującej siedzą tacy sami Polacy. Tyle tylko, że my jesteśmy ludźmi, którzy jeszcze są jako tako wolni, choć nie do końca, a ktoś na etacie musi robić to, co mu się każe i musi mówić to, co mu wolno, a nie to, co chciałby po prostu na ten temat powiedzieć. Takie dyskusje dzisiaj widzimy, słyszymy. Te dyskusje zupełnie zmieniają pewne rzeczy, zmieniają ich sens. Dlatego też wydaje mi się, że całego tematu nie należy zaczynać od NIK i od kontroli, tylko należy zacząć od właściwej, proprodukcyjnej, prozdrowotnej polityki rolnej, którą możemy wprowadzić w Polsce. Polityki, która da sposób na to, aby był własny surowiec – zdrowy surowiec, o ekonomicznie uzasadnionej cenie – i żeby po prostu z niego można było wszystko wyprodukować – uważa Zaręba.

 

Działacz mówił również, że stawka jaką zaproponowano mu w ubojni i cena 5,50 zł, którą płaci ubojnia, jest ceną zarówno w jakimś stopniu opłacalną dla rolnika, jak i też z niej można zrobić całkiem dobrze dostępne cenowo produkty, które będą i zdrowe i ekonomicznie uzasadnione. - I nie będzie trzeba truć naszych polskich obywateli. My, rolnicy, chcemy to wykonać. Jest mnóstwo ludzi, którzy naprawdę chcą być skuteczni, chcą być zaangażowani. Ale niestety, jeśli na poprzednie posiedzenie Komisji Rolnictwa przyjeżdża grupa ludzi, którzy są klakierami firm produkujących w systemie nakładczym, i mówi się, że oni mają rację, a my jesteśmy przeciwni, bo jesteśmy niemodni albo w nieuzasadniony sposób z tym próbujemy walczyć, to ja czegoś nie rozumiem – zakończył Aleksander Zaręba.

Paweł Hetnał
Autor: Paweł Hetnał
Paweł Hetnał – absolwent Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Wieloletni dziennikarz portali i gazet lokalnych z terenu Podbeskidzia.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz