W tym tygodniu Niemiecki Federalny Sąd Administracyjny zadecyduje, czy kontynuować zezwalanie na masowe zabijanie milionów nowo narodzonych piskląt męskich. Jeśli sędziowie zakażą tej praktyki, według branży drobiarskiej jajka z Niemiec mogą stać się rzadkością.
W samych Niemczech co roku około 45 milionów piskląt męskich jest zagazowanych lub rozdrobnionych, ponieważ nie składają jaj. W czwartek (23 maja) niemiecki Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku ostatecznie zdecyduje, czy zakazać tej praktyki.
Rozdrabnianie piskląt miało już zostać wstrzymane pod rządami poprzedniego rządu i całkowicie zakazane do końca 2017 roku. Zamiast tego Federalne Ministerstwo Rolnictwa zainwestowało około 6,5 miliona euro w opracowanie metod określania płci kurczaka, gdy jest on jeszcze embrionem. Nawet w umowie koalicyjnej obecny rząd zgodził się położyć kres zabijaniu jednodniowych piskląt.
W listopadzie minister rolnictwa Julia Klöckner poinformowała o postępach: wspólnie z naukowcami z grupy REWE i Uniwersytetu w Dreźnie przedstawiła tak zwaną procedurę hormonalną, umożliwiającą określenie płci. Proces ten obejmuje na pobraniu z jaja niewielkiej ilości płynu, co pozwoli określić płeć pisklęcia z 98% pewnością.
Ta metoda jest już w użyciu. Jajka poddane temu procesowi są dostępne w 223 sklepach w Berlinie, które są własnością sieci supermarketów REWE Group. Jaja te są przetwarzane na paszę dla zwierząt. Obiecuje się, że technologia będzie używana w całym kraju od 2020 roku. Technologia Blockchain zapewni pełną identyfikowalność jaj.
Florian Anthes, rzecznik niemieckiego stowarzyszenia drobiarskiego, wierzy, że takie procesy są przyszłością. - Pytanie nie brzmi, czy, ale kiedy technologie określania płci będą w stanie ustanowić się na rynku - powiedział Anthes.
Jednak nadal występują problemy z technologią ze względu na koszt maszyn i szybkość, z jaką mogą one sprawdzać jaja. Zapotrzebowanie rynku na jaja jest znacznie wyższe niż tempo, w jakim te maszyny mogą obecnie działać. REWE pracuje nad modelem biznesowym, aby zapewnić gotowość procesu Seleggt do produkcji seryjnej i chce sprzedać maszyny do ferm drobiu w całym kraju.
Jedną z alternatyw jest tzw. Inicjatywa Bruderhahna. Dzięki tej inicjatywie kury nioski współfinansują hodowlę swoich braci, zwiększając koszt jajka o kilka centów. Kogut jest jednak znacznie dłużej hodowany do uboju niż kurczęta brojlery, a także dają mniej mięsa. Według Floriana Anthesa dla wielu firm nie jest to opłacalne finansowo.
Drugą alternatywą, na którą również obstawia Rewe, są kurczaki podwójnego zastosowania. Zwierzęta te są trzymane zarówno dla jaj, jak i dla produkcji mięsa. Jednak naukowcy wciąż próbują zoptymalizować proces hodowli, ponieważ kurczaki nie mogą jednocześnie mieć dużo mięśni i składać wiele jaj.
Wydajność kur i produkcja mięsa kogutów podwójnego zastosowania jest niższa niż w przypadku wysoce wyspecjalizowanych zwierząt hybrydowych, a kurczak podwójnego zastosowania jest również mniej opłacalny. Gdyby niemiecki Federalny Sąd Administracyjny zakazał zabijania kurczaków, miałoby to daleko idące konsekwencje dla przemysłu drobiarskiego.
Według Floriana Anthesa może nawet brakować jaj na krajowym rynku. Wiele wylęgarni, które musiałyby pozwolić wylęgnąć się samcom kurcząt, może nie być w stanie wyhodować żadnych jaj. - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiele wylęgarni przeprowadziłoby się za granicę, ponieważ nie mogły już działać w Niemczech - mówi Anthes. Oznaczałoby to, że więcej piskląt zostanie zabitych poza granicami Niemiec, by w końcu zostać przywiezionym do Niemiec, a to nie pomoże w utrzymaniu dobrostanu zwierząt. W komunikacie prasowym Niemieckie Stowarzyszenie Drobiarskie zadeklarowało, że z zadowoleniem przyjmuje każdą technologię, która powstrzyma zabijanie piskląt.
Źródło: Euractiv