Przywry żwaczowe i wątrobowe: jak częste u bydła w Niemczech?

Martyna Frątczak

Przywry żwaczowe to pasożyty bydła, które są relatywnie świeżym problemem w Europie. Od kilku lat wykrywa się je w kilku państwach na znacznym poziomie, sięgającym nawet 61% stad. Nadal brakuje jednak danych na temat występowania przywr żwaczowych w wielu regionach kontynentu. W ostatnich badaniach sprawdzono, czy pasożyt ten jest znacznym problemem w Niemczech.

Czym są przywry żwaczowe?

Tak zwane przywry żwaczowe, pasożyty z rodziny Paramphistomidae, spotykane są na całym świecie u dzikich i domowych przeżuwaczy, w tym u bydła. Ich rozwój obejmuje kilka etapów i odbywa się w tzw. żywicielu pośrednim, którym jest zazwyczaj ślimak. Ślimak wydala formy pasożyta, które osadzają się na roślinach. To właśnie po zjedzeniu takich zanieczyszczonych roślin bydło może ulec zarażeniu pasożytem. Podobny cykl rozwojowy i drogę zarażenia ma również przywra wątrobowa, Fasciola hepatica, znany pasożyt bydła, zagrażający zdrowiu nie tylko zwierząt, ale także i ludzi. Nierzadko zdarza się, że bydło zaraża się równocześnie przywrami wątrobowymi i żwaczowymi.

Po spożyciu przez bydło roślin z larwami przywr żwaczowych następuje ich migracja wewnątrz organizmu – przechodzą one przez ściany jelita cienkiego i trawieńca i wędrują w kierunku żwacza. W tym czasie u zwierząt obserwować można silną biegunkę i utratę masy ciała, aż do całkowitego wyniszczenia. W przypadku masowej infestacji pasożytami zwierzęta padają. Po dotarciu do żwacza, przywry przyczepiają się do jego ścian i składają jaja. W tej fazie zazwyczaj już ciężko wykryć infestację pasożytem, ponieważ może przebiegać bez objawów zewnętrznych. Zwierzęta wydalają jaja przywr wraz z kałem, stanowiąc zagrożenie dla innych osobników w stadzie.

Przywry żwaczowe można obecnie wykrywać u zwierząt jedynie poprzez badanie kału – ale w ten sposób wykrywamy już tylko dojrzałe formy pasożyta osadzone w żwaczu, a wcześniejsze etapy infestacji pozostają ukryte. Możliwe jest również badanie pośmiertne w kierunku pasożytów, jednak z oczywistych względów nie jest wyjątkowo przydatne w rozpoznaniu terenowym choroby. Ostatnie prace naukowców przyniosły nadzieję, że już wkrótce pojawią się na rynku szybkie testy serologiczne - do prostszego, rutynowego wykrywania pasożytów u bydła.

Świeży problem w Europie

Przywry żwaczowe od dawna były powszechnym problemem w krajach tropikalnych. Kilka lat temu chorobę wywoływaną przez przywry żwaczowe zaczęto również rozpoznawać u coraz większej liczby przeżuwaczy w Europie. Przywry wykrywano w stadach bydła na poziomie 45% w środkowej Francji, 59% w Walii, 61% w Hiszpanii, 22% w Belgii i 16% w Holandii. Dotychczas brakowało danych na temat występowania pasożyta w innych państwach Europy, w tym Niemczech. Dlatego w jednym z ostatnich badań podjęto się tego tematu.

Naukowcy sprawdzili, z jaką częstością przywry występują u bydła w Niemczech, które rodzaje gospodarstw są najbardziej narażone na problem z pasożytem oraz jakie czynniki ryzyka decydują najczęściej o zarażeniu się zwierząt. Badanie przeprowadzono na 571 gospodarstwach mlecznych oraz 43 gospodarstwach utrzymujących krowy mamki. 506 gospodarstw było konwencjonalne, a 106 ekologiczne. W 457 gospodarstwach bydło było wypasane lub karmione świeżą trawą, podczas gdy w 156 gospodarstwach krowy otrzymywały tylko standardową paszę, kiszonkę i siano.

Jak częste są przywry u bydła w Niemczech?

Analizy przeprowadzone w gospodarstwach wykazały, że ogólna częstość występowania przywr żwaczowych w Niemczech jest na poziomie około 5,5%. Przywry najczęściej wykrywano w fermach na północy Niemiec (na poziomie 8,4%), a najrzadziej na południu kraju (na poziomie 3,6%). Oszacowano, że bydło utrzymane na północy Niemiec ma 2,3 razy większe ryzyko zarażenia się przywrami żwaczowymi. Co ciekawe jednak, ryzyko zarażenia się motylicą wątrobową na północy kraju było niższe.

Częstość występowania przywr wątrobowych w Niemczech wyniosła aż 9,5% - najczęściej spotykano je w gospodarstwach na południu kraju (na poziomie 14,8%). Na 13 fermach u bydła występowały równoczesne infestacje dwoma pasożytami – przywrami żwaczowymi i motylicą wątrobową. W gospodarstwach mlecznych przywry żwaczowe wykrywane były znacznie rzadziej (bo na poziomie 4%) niż w stadach krów mamek (gdzie pasożyty wykrywano u 25,6% zwierząt). Zgodnie z tymi wynikami, stada krów mamek mają 7,7 razy większe prawdopodobieństwo zarażenia się przywrą żwaczową niż stada mleczne.

Motylica wątrobowa występowała z podobną częstością w stadach mlecznych (9,5%), jak i stadach krów mamek (9,3%). Rasami bydła utrzymywanymi na farmach mlecznych były głównie rasy holsztyńsko-fryzyjska (na północy, wschodzie i zachodzie kraju) oraz simentalska lub brunatna szwajcarska (na południu kraju). Nie stwierdzono, aby któraś z ras bydła była bardziej narażona na zarażenie przywrami żwaczowymi od innych. Taką zależność stwierdzono jednak dla motylicy wątrobowej – przywra występowała znacznie częściej u bydła rasy simentalskiej niż u bydła rasy holsztyńsko-fryzyjskiej.

Najbardziej niebezpieczna: świeża trawa

Zarówno przywry żwaczowe, jak i wątrobowe, występowały znacznie częściej w gospodarstwach ekologicznych, niż w konwencjonalnych. Największym czynnikiem ryzyka predysponujący do zarażenia się zwierząt pasożytem na obu typach ferm było wypasanie krów lub dokarmianie ich świeżą trawą. Informacja ta nie jest zaskakująca. Tak jak wcześniej wyjaśniliśmy, rozwój pasożytów wymaga występowania na danym obszarze ślimaków jako żywicieli pośrednich, a wydalane przez nie zakaźne formy pasożyta obecne są na roślinności.

Nie oznacza to jednak, że pozostałe gospodarstwa są zupełnie bezpieczne – przywry wykryto również na 3 fermach, na których zwierzęta nie otrzymywały świeżej trawy. Naukowcy uważają, że w tych przypadkach źródłem pasożyta mogło być świeże siano suszone z trawy zebranej z zanieczyszczonych pól. Możliwe również, że pasożyt dotarł na gospodarstwa wraz z kupionym nowym inwentarzem.

Uzyskana w badaniu częstość występowania przywry żwaczowej w Niemczech na poziomie 5% nie jest bardzo wysoka w porównaniu do danych dotyczących innych państw europejskich. Możliwe jednak, że występowanie pasożyta wciąż nie jest doszacowane. Wciąż brakuje szczegółowych danych na temat jego rozprzestrzenienia w wielu państwach Europy, w tym w Polsce.

 

Na podstawie:

Forstmaier T, Knubben-Schweizer G, Strube C, Zablotski Y, Wenzel C. Rumen (Calicophoron/Paramphistomum spp.) and Liver Flukes (Fasciola hepatica) in Cattle—Prevalence, Distribution, and Impact of Management Factors in Germany. Animals. 2021; 11(9):2727.

Martyna Frątczak
Autor: Martyna Frątczak
Lekarz weterynarii Martyna Frątczak, absolwentka Wydziału Medycyny Weterynaryjnej i Nauk o Zwierzętach Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Zainteresowana szeregiem zagadnień związanych z medycyną zwierząt, ekologią i epidemiologią, którymi zajmuje się na co dzień również we własnej pracy naukowej.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz