Kolejna afera z hodowlą i ubojem bydła w Niemczech. Tym razem rażące nieprawidłowości ujawniono w dużym gospodarstwie mleczarskim w regionie Allgäu, utrzymującym ok. 1800 zwierząt. Przez 30 dni w maju i czerwcu br. ukryte kamery śledziły fermę Endres w miejscowości Bad Grönenbach. Wg organizacji Soko Animal Protection, zwierzęta cierpią tam głód i pragnienie, a ponadto traktowane są w bestialski sposób. Zarejestrowano m. in. jak ciągnik wlecze przez oborę tzw. „leżaki”.
Nagrania wideo Soko Animal Protection mają dowodzić między innymi, że chore zwierzęta zostały oszołomione postrzałem, a potem nie zostały odpowiednio wykrwawione. Materiały również pokazują, jak krowy są kopane, bite i przeciągane przez oborę za pomocą zaczepów biodrowych i ciągników.
Jak czytamy na portalu focus.de, kontrole władz nie są w stanie lub nie chcą ujawnić tych okrucieństw i przestępstw. Nawet po złożeniu skargi przez Soko Animal Protection, co miało miejsce 10 czerwca, okrutne praktyki wobec zwierząt miały być kontynuowane.
Mniej więcej tydzień temu państwowy urząd ds. Zdrowia i bezpieczeństwa żywności przedstawił ustalenia dotyczące przypadków okrucieństwa wobec zwierząt w Bad Grönenbach. W raporcie jest mowa o „stosunkowo wysokim odsetku” chorych zwierząt. U 191 z ponad 1700 krów mlecznych występowały kłopoty zdrowotne. Spośród 137 kontrolowanych cieląt, 46 wymagało leczenia. Zwierzęta cierpiały na ropne zapalenie, a także choroby oczu, stawów i wymion.
Nadal nie jest jasne, dlaczego nieprawidłowości w Allgäu nie zostały wcześniej odkryte. Chociaż gospodarstwo zostało skontrolowane 34 razy w ciągu ostatnich pięciu lat, to według służb weterynaryjnych stwierdzono jedynie „naruszenia dobrostanu zwierząt w małym i średnim stopniu”. W rzeźni w Buchloe, gdzie dostarczano zwierzęta z Bad Grönenbacher, nikt też najwyraźniej nie zauważył nic alarmującego. Grupa Vion Food , która jest właścicielem rzeźni, oświadczyła, że 9 lipca zakończyła współpracę z feralnym gospodarstwem. Ile zwierząt zabito z Bad Grönenbach dla Vion? Tego firma nie ujawnia. Vion podkreśla, że za kontrolę dostarczonych zwierząt odpowiedzialny jest urzędowo mianowany lekarz weterynarii. - Ustawodawstwo określa, w jakich przypadkach zwierzę może zostać poddane ubojowi, a kiedy nie należy pozwolić na wejście mięsa do łańcucha pokarmowego – czytamy w oświadczeniu firmy.
Rzecznik tamtejszej inspekcji weterynaryjnej wyjaśnia, że wszystkie nieprawidłowości zidentyfikowane przez weterynarzy zostały przekazane władzom w Bad Grönenbach. Wg oficjalnych danych, w ubiegłym roku do rzeźni dostarczono śladowe ilości zwierząt, które nie dopuszczono do uboju ze względów zdrowotnych.
Jednak według informacji Bayerischer Rundfunk współpraca między weterynarzem, a kontrolowaną firmą czasami przebiega w sposób patologiczny. Dziesiątki lekarzy weterynarii z całych Niemiec stwierdza, że odczuwają presję i wpływ ze strony firm na ich pracę. Mówią, że znajomość między inspektorem i kontrolowanym rolnikiem stanowi główny problem. W związku z tym padła propozycja, by kontrole lekarzy weterynarii odbywały się w procesie rotacji. Urząd weterynaryjny Ostallgäu wyjaśnia, że nie jest to konieczne. W Bawarii od 2007 r. obowiązuje wymóg, aby inspektorzy zmieniali się co 5-7 lat.