Po reportażu o uboju chorych krów wielkie poruszenie. Będą kamery w każdym zakładzie?

Redakcja

W miniony piątek telewizja TVN, w programie ”Superwizjer”, przedstawiła materiał śledczy, który ukazuje proceder uboju chorych krów na terenie jednego z mazowieckich zakładów. Sceny zawarte w tym reportażu są wstrząsające i wielu konsumentom mogą na długi czas obrzydzić jedzenie wołowiny. Środowisko hodowców ma nadzieję, że ten incydentalny przypadek nie będzie miał wpływu na ocenę całej branży mięsnej.

 

Jak słyszymy w programie TVN, w Polsce hoduje się dziś ponad sześć milionów dwieście tysięcy krów, cieląt i byków. Do ubojni można zawieźć i w niej w dopuszczalnych warunkach uśmiercić wyłącznie zwierzęta zdrowe. Takie, które mogą się same poruszać. W Polsce najwięcej jest jednak krów ras mlecznych, które z powodu silnej eksploatacji szczególnie podatne są na choroby, a także urazy. Chore bydło w slangu hodowców określa się "leżakami”. Co dzieje się z tysiącami chorych zwierząt, które mimo leczenia nie zdrowieją? Przeprowadzone przez dziennikarzy "Superwizjera" śledztwo dowodzi, że w Polsce od lat istnieje czarny, niezwykle opłacalny rynek handlu chorymi krowami.

 

Oficjalnie o losie niedającego się wyleczyć zwierzęcia decydować powinien wezwany przez hodowcę weterynarz. Może uśpić krowę zastrzykiem lub pozwolić na tak zwany ubój z konieczności, w oborze, gdzie leży zwierzę. Tylko w tym drugim przypadku jest szansa, że mięso trafi do sprzedaży, a hodowca uniknie straty. Musi jednak znaleźć rzeźnię, której pracownik przyjedzie i z zachowaniem specjalnych procedur zabije na miejscu cierpiące zwierzę. O sprawie trzeba też powiadomić Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, a krowia tusza musi trafić natychmiast do rzeźni i przejść badanie potwierdzające, że mięso nie jest szkodliwe.

 

Zakład, w którym powstał ten szokujący materiał, to ubojnia, jakich wiele w całej Polsce. Połączona jest z zakładem przetwórstwa mięsa i wędlin. Rodzinna firma zatrudnia kilkudziesięciu pracowników. Według informacji "Superwizjera" ten typowy zakład w nocy zamienia się w rzeźnię chorych krów. (…) By przeniknąć do wnętrza firmy, dziennikarze użyli fortelu. Jeden z nich poszedł na rozmowę o pracę do ubojni, wcielając się w rolę poszukującego pracy rzeźnika. Pracę rozpoczął już następnego dnia rano. Nowego pracownika początkowo skierowano na linię rozbioru mięsa, gdzie nie miał do czynienia z zabijaniem krów. O tym, co dzieje się w firmie w nocy, świadczyły jednak cuchnące i sine połacie wołowiny pozostawione przez brygadę zajmującą się ubojem.

 

Po dwóch tygodniach, bez szkoleń i oficjalnej umowy szefowie firmy skierowali nowego pracownika na nocną zmianę, która zajmuje się ubojem krów. Mógł się przekonać, jak z żywych zwierząt powstaje mięso. Przy uboju krów pracuje zaledwie kilku zaufanych pracowników. W opustoszałym o tej porze zakładzie lampy oświetlają tylko jedną z hal na tyłach firmy, graniczący z nią plac i wyładowczą rampę. Wścibskie oczy postronnych nie mają szans dostrzec, co pod osłoną nocy dzieje się we wnętrzu położnej wśród pól na skraju wsi rzeźni. Po kilkudziesięciu minutach od rozpoczęcia nocnej zmiany na plac wjeżdżają jedna po drugiej ciężarówki do przewozu zwierząt. Pierwszy handlarz szykuje się do rozładunku przywiezionych krów. Wszystkie krowy we wnętrzu ciężarówki leżą i żadna nie jest w stanie się podnieść. Do wyciągnięcia zwierząt, z których każde waży kilkaset kilogramów, pracownicy używają zamontowanego specjalnie w tym celu wyposażenia ubojni. Uruchamiają przymocowaną do ściany elektryczną wyciągarkę. Koniec nawiniętego na maszynę powrozu rzeźnicy przywiązują wyćwiczonymi ruchami do nóg, rogów, a nawet pysków chorych krów. Maszyna powoli przez długie minuty wciąga bezwładne zwierzęta, jedno po drugim w głąb rzeźni. Większość krów jest tak wycieńczona, że nie wydaje żadnych dźwięków. O tym, że wciąż żyją i czują, świadczą tylko poruszana oddechem skóra i szeroko otwarte oczy.

 

Praca trwa niemal do rana. W ciągu dwóch nocy do ubojni przywieziono blisko trzydzieści krów, tylko trzy weszły do rzeźni na własnych nogach. Kluczowe jest to, że w zakładzie ani przez chwilę nie ma lekarza weterynarii, który powinien nadzorować rzeźników i przed ubojem badać każde zwierzę. Rano przygotowane do sprzedaży mięso z chorych krów osobiście sprawdzają szefowie firmy. Wskazują, które fragmenty zepsutych tusz należy jeszcze usunąć. Dowodem przeprowadzonego przez weterynarza badania jest przystawienie na skórze zabitego zwierzęcia odpowiedniego stempla z identyfikującym zakład numerem. Owalnymi pieczątkami oznaczającymi dopuszczenie mięsa do obrotu i spożycia posługiwali się jednak zamiast weterynarza pracownicy zakładu. Pełną treść materiału TVN dostępna jest tutaj.

 

ogloszenia dla hodowcow bydla

- W związku z publikacją reportażu o uboju chorych krów przez TVN Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego jest zbulwersowany w jaki sposób łamane są przepisy prawa i zasady dobrostanu zwierząt. Jest to ewidentny przykład braku odpowiedzialności przy wprowadzaniu towaru do obrotu na rynku rolno- spożywczym. Naszym zdaniem sprawą tą z cała stanowczością muszą zająć się organy ścigania a winni powinni zostać surowo ukarani. Należy zwrócić uwagę, że sytuacja do jakiej doszło w przedstawionym zakładzie stanowi niechlubny wyjątek, za który całkowitą odpowiedzialność ponosi przedsiębiorca, który robił to z pełną świadomością , że jego zachowania są niezgodne z obowiązującym prawem. Obecnie jako Rada Sektora Wołowiny analizujemy tą sytuację i będziemy szukali takich rozwiązań, które w 100% wyeliminują takie zachowania w praktyce. Jednym z pomysłów jest obowiązek instalowania kamer na terenach zakładu, które całodobowo będą monitorowały linie ubojowe. W każdej dziedzinie znajdą się podmioty, które będą próbowały działać niezgodnie z obowiązującymi zasadami w celu osiągnięcia łatwego zysku. Chcemy podkreślić z całą stanowczością, iż polscy hodowcy i przetwórcy spełniają wysokie wymagania jakie stawia przed nimi system zapewnienia bezpieczeństwa żywności i dobrostanu zwierząt. Mamy nadzieję, że ten incydentalny przypadek nie będzie miał wpływu na ocenę całej branży mięsnej – komentuje Jacek Zarzecki prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.

 

W związku z materiałem telewizji TVN z dnia 26 stycznia 2019 r. pod tytułem „Nielegalny proceder w mazowieckiej ubojni. Handel chorymi i martwymi krowami” -  Główny Lekarz Weterynarii wydał następującej treści komunikat:

 

Główny Lekarz Weterynarii przypomina, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo żywności oraz zachowanie warunków humanitarnego uboju zwierząt należy do obowiązków przedsiębiorstwa sektora spożywczego. W ramach obowiązku zapewnienia dobrostanu zwierząt w czasie uboju, od 1 stycznia 2013 r. w każdej rzeźni działającej w UE funkcjonuje stanowisko pełnomocnika do spraw dobrostanu zwierząt, do którego podstawowych obowiązków należy nadzór nad przestrzeganiem zasad humanitarnego uśmiercania zwierząt.

 

Należy ocenić, że wszystkie materiały emitowane na antenie TVN, dotyczące sytuacji przedstawionej w jednym z zakładów na terenie województwa mazowieckiego, dotyczą rażącego naruszenia prawa ochrony zwierząt, prowadzącego do celowego zadawania cierpienia zwierzętom gospodarskim ze szczególnym okrucieństwem.

 

Przedstawione materiały dowodzą niezbicie, że ujawniony proceder spełniał znamiona działalności nielegalnej, gdyż ubój był prowadzony umyślnie w godzinach nocnych, celem uniknięcia nadzoru urzędowego.

 

W nocy z 14 na 15 stycznia 2019 r., około godziny 22, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Ostrowi Mazowieckiej podjął czynności w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu prowadzenia nielegalnego uboju na terenie powiatu ostrowskiego. Czynności te były prowadzone wraz z Policją na pobliskiej rzeźni posesji, gdzie porzucone zostały środki transportu zwierząt, na których znajdowało się łącznie 8 sztuk bydła. Podjęto działania zmierzające do oceny stanu zdrowia zwierząt. Próby „podniesienia” krów z podłogi samochodu nie przyniosły rezultatów. Została przeprowadzona ocena lekarsko-weterynaryjna stanu zdrowia zwierząt, na podstawie której zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, podjęto decyzję o konieczności bezzwłocznego uśmiercenia zwierząt w celu skrócenia ich cierpienia. Wszystkie czynności humanitarnego uśmiercenia zwierząt, przeprowadzone przez lekarza weterynarii, zakończyły się około godziny 2.00 dnia 15 stycznia 2019 r. W godzinach porannych zwłoki zwierząt zostały przewiezione do zakładu utylizacyjnego.

W toku postępowania kontrolnego ustalono właścicieli zwierząt, które były przedmiotem transportu, zidentyfikowano pośrednika w obrocie zwierzętami, który transportował bydło nienadające się do transportu, jak również osoby z zakładu odpowiedzialne za dobrostan zwierząt w rzeźni.

 

Wszystkie ustalenia poczynione przez służby weterynaryjne przekazane zostały organom ścigania. Policja zabezpieczyła materiał dowodowy na terenie zakładu i prowadzi dalsze czynności śledcze.

Wystąpiono do Policji o ustalenie miejsc i adresów przekazanych przez służby weterynaryjne numerów telefonów osób ogłaszających chęć sprzedaży lub zakupu bydła z urazami. Niezależnie od działań Policji służby weterynaryjne wdrożyły postępowanie administracyjne względem podmiotów, o których mowa powyżej.

 

Ponadto, Główny Lekarz Weterynarii zarządził niezwłoczne przeprowadzenie kontroli na terenie Polski przez podległe mu organy Inspekcji Weterynaryjnej w wyżej wymienionym obszarze. Kontrole te będą realizowane w ścisłej współpracy z innymi służbami, w szczególności ze służbami Policji, Inspekcji Transportu Drogowego i Prokuratury.

 

Źródło: TVN/własne

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz