Zbiory szparagów w Niemczech oparte są głównie na pracownikach z Polski. Niemcy nie chcą wykonywać tej pracy, a po zamknięciu granic z powodu epidemii koronawirusa, tamtejsi plantatorzy zachodzą w głowę co stanie się z ich uprawami. Wedle wstępnych szacunków, podczas zbiorów zabraknie około 5 tys. Polaków.
Czasem jest za sucho, czasem za dużo pada. Rolnicy zajmujący się szparagami w Nadrenii Północnej-Westfalii znają te obawy. Ale teraz mają do czynienia z zupełnie nowym problemem z powodu koronawirusa i braku pomocników do zbiorów. Z powodu zamkniętych granic, w tym roku podczas zbiorów zabraknie 5000 polskich pracowników.
Powierzchnia uprawy szparagów w Niemczech wynosi około 4 tys. ha, z czego największe plantacje zlokalizowane są w Nadrenii Północnej-Westfalii. W wielu z około 360 gospodarstw szparagów zapanował niepokój. Rolnik Anne Unterhansberg z „Buchholz-Hof” w Mülheim, mówi dziennikowi Bild, iż dotarło do niego trzech mężczyzn z Polski, ale to nie wystarczy. Średnio Unterhansbergowie zatrudniają dziesięciu pracowników do zbiorów na swoich polach szparagów.
Mężczyźni, którzy już tam są, mają dorosłe dzieci lub ich nie mają. Podejmują ryzyko, że będą musieli zostać w Niemczech dłużej. Inni nie mogą tego zrobić z powodu opieki nad dziećmi lub po prostu się boją. - Polacy przyjeżdżają do nas od 15 lat. Są dla nas jak rodzina. W przeszłości próbowaliśmy niemieckich robotników. Niestety to nie zadziałało, ponieważ nie znaleźliśmy wystarczającej ilości, aby wykonać tę pracę - powiedział Unterhansbergs. Jak przekonuje rolnicy, których zna, nie są zainteresowani wyzyskiem, ale wypłacają swoim pracownikom znacznie powyżej płacy minimalnej.
Heiner Schulte-Scherlebeck z Herten jest również niespokojny. On obawia się mniejszego popytu na szparagi z powodu zamknięcia restauracji. Obawy ma także Franz-Peter Allofs z Walbeck koło Geldernu, najważniejszego regionu uprawy szparagów w kraju, który obawia się, że szparagi zostaną w ziemi. Allofs w tej chwili może liczyć na dziewięciu pomocników z Polski, którzy już przybyli. Ale w trakcie sezonu żniwnego, który rozpoczyna się na początku kwietnia, rolnik potrzebuje 80 pracowników na 60 hektarów upraw. Allofs uważa, że na Niemców nie ma co liczyć. - Próbowaliśmy tego wcześniej i nie udało nam się. Współpracowaliśmy z urzędami pracy, ale to nigdy nie działało – żali się rolnik.
Zbiory szparagów w Niemczech oparte są głównie na pracownikach z Polski. Niemcy nie chcą wykonywać tej pracy, a po zamknięciu granic z powodu epidemii koronawirusa, tamtejsi plantatorzy zachodzą w głowę co stanie się z ich uprawami. Wedle wstępnych szacunków, podczas zbiorów zabraknie około 5 tys. Polaków.
Czasem jest za sucho, czasem za dużo pada. Rolnicy zajmujący się szparagami w Nadrenii Północnej-Westfalii znają te obawy. Ale teraz mają do czynienia z zupełnie nowym problemem z powodu koronawirusa i braku pomocników do zbiorów. Z powodu zamkniętych granic, w tym roku podczas zbiorów zabraknie 5000 polskich pracowników.
Powierzchnia uprawy szparagów w Niemczech wynosi około 4 tys. ha, z czego największe plantacje zlokalizowane są w Nadrenii Północnej-Westfalii. W wielu z około 360 gospodarstw szparagów zapanował niepokój. Rolnik Anne Unterhansberg z „Buchholz-Hof” w Mülheim, mówi dziennikowi Bild, iż dotarło do niego trzech mężczyzn z Polski, ale to nie wystarczy. Średnio Unterhansbergowie zatrudniają dziesięciu pracowników do zbiorów na swoich polach szparagów.
Mężczyźni, którzy już tam są, mają dorosłe dzieci lub ich nie mają. Podejmują ryzyko, że będą musieli zostać w Niemczech dłużej. Inni nie mogą tego zrobić z powodu opieki nad dziećmi lub po prostu się boją. - Polacy przyjeżdżają do nas od 15 lat. Są dla nas jak rodzina. W przeszłości próbowaliśmy niemieckich robotników. Niestety to nie zadziałało, ponieważ nie znaleźliśmy wystarczającej ilości, aby wykonać tę pracę - powiedział Unterhansbergs. Jak przekonuje rolnicy, których zna, nie są zainteresowani wyzyskiem, ale wypłacają swoim pracownikom znacznie powyżej płacy minimalnej.
Heiner Schulte-Scherlebeck z Herten jest również niespokojny. On obawia się mniejszego popytu na szparagi z powodu zamknięcia restauracji. Obawy ma także Franz-Peter Allofs z Walbeck koło Geldernu, najważniejszego regionu uprawy szparagów w kraju, który obawia się, że szparagi zostaną w ziemi. Allofs w tej chwili może liczyć na dziewięciu pomocników z Polski, którzy już przybyli. Ale w trakcie sezonu żniwnego, który rozpoczyna się na początku kwietnia, rolnik potrzebuje 80 pracowników na 60 hektarów upraw. Allofs uważa, że na Niemców nie ma co liczyć. - Próbowaliśmy tego wcześniej i nie udało nam się. Współpracowaliśmy z urzędami pracy, ale to nigdy nie działało – żali się rolnik.
Źródło: www.bild.de