Ogromne stada dzików, liczących po kilkadziesiąt sztuk, przepływają Bug i po polskiej stronie granicy sieją spustoszenie w uprawach kukurydzy i ziemniaków. Dziki czują się swobodnie, bowiem mowa o terenie objętym stanem wyjątkowym. Ten stan prawny wiąże się m.in. z zakazem odstrzałów. Rolnicy domagają się od skarbu państwa odszkodowań za poniesione straty.
Zarząd Lubelskiej Izby Rolniczej opublikował stanowisko w sprawie problemów rolników w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego. Rolnicy z części woj. lubelskiego z terenów, objętych wprowadzonym stanem wyjątkowym, zgłaszają do Izby problemy związane z zabezpieczeniem swoich pól przed szkodami łowieckimi w uprawach takich jak na przykład kukurydza czy ziemniaki. Problemem jest między innymi brak odstrzału dzików w tym odstrzału sanitarnego oraz brak szacowania szkód, gdyż myśliwi brak powyższych działań argumentują wprowadzonym stanem wyjątkowym. Myśliwi podkreślają, że wprowadzone przepisy zakazują m.in. noszenia broni na obszarze objętym stanem wyjątkowym oraz brakiem możliwości przebywania na tym obszarze przez osoby, które nie zamieszkują tego terenu.
Myśliwi muszą wrócić do strzelania
Rolnicy zgłaszają, że jest bardzo dużo dzików. Zauważają grupy 30-40 sztuk, które przepływają Bug i pozostają po polskiej stronie, wyrządzając ogromne szkody w uprawach rolnych. Dlatego zarząd LIR wnosi o objęcie rolników rekompensatami za szkody związane ze skutkami wprowadzenia stanu wyjątkowego. Jednocześnie samorząd rolniczy domaga się dopuszczenia możliwości prowadzenia polowań przez myśliwych oraz szacowanie strat w uprawach polowych wyrządzonych przez nadmierna ilość dzikiej zwierzyny.