Rolnicy chcą zaostrzenia przepisów w ustawie o ochronie zwierząt. A konkretniej, żeby interwencje organizacji ekologicznych w gospodarstwach odbywały się wyłącznie przy udziale policji, powiatowego lekarza weterynarii i dodatkowo przedstawiciela Izb Rolniczych. Taka zmiana ma ograniczyć wolną rękę pseudoekologów, którzy coraz częściej nękają hodowców.
- Hodowca zwierząt gospodarskich to dziś zajęcie podwyższonego ryzyka. Wszystko przez organizacje proekologiczne, które coraz częściej same kontrolują chlewnie lub obory. A za niewielkie nawet uchybienia można stracić nie tylko stado, ale także mieć problemy w sądzie – słyszymy w niedawnym wydaniu Agrobiznesu (TVP)
- W każdej chwili mogą na podstawie anonimowego telefonu wtargnąć na posesję, do gospodarstwa rolnika i zabrać zwierzęta, kierując się prawem i nie patrząc na skutki takiej decyzji – mówi Mirosław Borowski z Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Wszystko w ramach przepisów, które dają „ekologom” takie możliwości, zdaniem rolników zbyt daleko idące. Stąd starania o zmianę prawa, które dałoby hodowcom większą możliwość obrony. Nie chodzi o utrudnianie interwencji w przypadku znęcania się nad zwierzętami, a uniknięcie nękania i zastraszania poprawnie działających hodowli.
- Jesteśmy tutaj po to aby walczyć o swoje interesy, ale też żeby przedstawić „miastowym”, to że jesteśmy dobrymi gospodarzami, rolnikami i dbamy o swoje zwierzęta. To też jest w naszym interesie – mówi Robert Nowacki, dyrektor ODR w Olecku. Nad zmianami w prawie pracuje zespół do spraw ochrony zwierząt. Wnioski trafią do sejmowej komisji rolnictwa.
Dodajmy, że niedawno powstał również parlamentarny zespół, który ma wypracować stanowisko wobec ruchów proekologicznych. - Jest plakat, który bardzo bulwersuje mnie jako producenta mleka, gdzie napisane jest „krowa dojona jest gwałcona”. No chyba się pomyliło wszystkim, skąd się bierze żywność na półce – mówi Borowski. - Z jednej strony jak najbardziej trzeba dbać o zwierzęta i tutaj nikt nie ma wątpliwości, że dobrostan powinien być zachowany. W tej chwili jednak mamy zachowany dobrostan, a jednocześnie mamy kolejne ataki – zauważa Jarosław Sachajko z klubu Kukiz'15-PSL. - Hejtują nas głównie ekolodzy. Większość z nich to weganie lub wegetarianie. Dla nich hodowla zwierząt na mięso, nawet domowa, jest przemysłowa i wiąże się z męczeniem zwierząt – mówi rolnik Łukasz Pergoł.
- Chcemy bronić swoich interesów i nie dać się ogłupić. Chcemy też przeciwdziałać propagandzie, która mówi, że jesteśmy mordercami zwierząt – deklaruje Robert Nowacki.
Źródło: Agrobiznes (TVP)