Warzywa "tylko z polskich pól" lub produkty oznaczone hasłem "jedz co Polskie", a poniżej drobnym druczkiem „wyprodukowano w...” Hiszpanii, Włoszech, Belgii itd. To dobrze znane praktyki, które wprowadzają w błąd konsumentów. Jak dotychczas inspekcje handlowe nie zdołały podjąć tego tematu, który od dawna bulwersuje rolników.
O sprawie nagminnych „pomyłek” w jednej z zagranicznych sieci handlowych było ostatnio głośno w mediach. Problem ten jednak nie jest nowy, a o potrzebie interwencji w tym temacie nie raz przypominali posłowie Kukiz'15. To właśnie członkowie tej formacji zwołali wczoraj konferencję prasową ws. błędnych oznaczeń produktów w zagranicznych sieciach handlowych. Poniżej ich wypowiedzi:
- W związku z licznymi głosami od konsumentów, że nie chcą być traktowani jako obywatele drugiej kategorii w Unii Europejskiej, wczoraj przeprowadziłem interwencję w jednej z zagranicznych sieci handlowych, gdzie pod pięknym szyldem „Tylko z polskich pól” sprzedaje produkty nie z polskich pól. Tam właściwie jest niewiele produktów z polskich pól. Mamy m. in. sałatę z Włoch i ziemniaki z Niemiec. Mamy kosz pełen produktów, ale nie polskich. Nie możemy pozwolić na to aby polscy konsumenci byli oszukiwani. Nie możemy pozwolić na to, by polscy rolnicy byli oszukiwani, bo zainwestowaliśmy w rolnictwo ogromne pieniądze, mamy dobrą markę, a sprzedajemy nie nasze produkty. Przygotowaliśmy ustawę o łączeniu inspekcji, tak aby organy odpowiedzialne za kontrole produktów, za odpowiednie znakowanie tych produktów działały sprawnie. Niestety te inspekcje nie spełniają swoich funkcji, dlatego dzisiaj wysyłamy pismo do Wojewódzkiego Inspektora Jakości Handlowej, aby czynił swoją powinność i robił to za co bierze pieniądze, czyli aby nie dopuszczał do fałszowania jakości. Również wysyłamy pismo do UOKiK aby przeprowadził kontrole w całej Polsce czy takie przypadki jak w warszawskim sklepie mają miejsce też w innych – mówił wczoraj Jarosław Sachajko, przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa.
- Jest takie przysłowie: „od myszy po cesarza, wszyscy żyją z gospodarza”. To przysłowie jest dobre, dlatego, że pokazuje co dzieje się w polskiej gospodarce i rolnictwie. Tak naprawdę wszyscy żyją z tego gospodarza, ale nikt o niego nie dba. Wszyscy mówią o patriotyzmie gospodarczym, o tym, że powinniśmy kupować to co polskie i to co zdrowe. Niestety od lat żaden rząd nie wprowadził takich regulacji, które pozwoliłyby na zadbanie o polskie rolnictwo. Mówimy o patriotyzmie gospodarczym, jednak nie znakujemy tak towarów, by rolnicy mogli je sprzedawać i żeby konsumenci wiedzieli, które jest polskie. Tak naprawdę to co trafia do sklepów to jest nasze zdrowie, bo jesteśmy tym co jemy. Jeżeli nie kupujemy od polskiego rolnika, to zabieramy mu pracę. Później rolnik emigruje do miasta lub zagranicę. Wydajemy na edukacje, na utrzymanie obywateli, a później oni opuszczają wioski. Jeżeli nie zadbamy o siebie, to tak naprawdę nie zadbamy o bezpieczeństwo żywnościowe w kraju. Zdarzy się tak, jak ze słynnymi jogurtami kilka lat temu, kiedy to wykończono polską firmę i ten sam jogurt od zagranicznego producenta kosztował później trzy razy tyle . Okaże się, że te towary będą droższe, jeżeli nie zatroszczymy się, by ten patriotyzm gospodarczy jednak funkcjonował. Mówi się o zdrowej polskiej żywności zagranicą, jednak cały czas jest to podważane przez wszystkie instytucje, jak również przez dziennikarzy, które zamiast interweniować pokazują materiały zagranicą. Interweniujmy, pokazujmy problemy, natomiast nie niszczmy polskiego handlu i polskiego rolnictwa – apelował poseł Norbert Kaczmarczyk.