Przepisy w Polsce dotyczące tak zwanego piractwa nasiennego są przejrzyste, choć mało logiczne. Rolnik, który obsiewa pola ziarnem, które sam wyhodował uprawia piractwo nasienne, co jest ścigane jako wykroczenie przeciwko nielegalnemu korzystaniu z odmian roślin objętych ochroną prawną.
Na podstawie prawa polscy rolnicy zobowiązani są do stosowania jedynie kwalifikowanego materiału siewnego pochodzącego z firm hodowlano-nasiennych. Tylko licencjonowani hodowcy mają prawo do rozmnażania ziarna na siew, a rolnicy owszem mogą zasiać własne ziarno, ale muszą za ten przywilej zapłacić – uiścić opłatę hodowlaną. Oczywiście możliwość ta w żadnym wypadku nie jest przez rolników odbierana jako „przywilej”.
- Rolnicy nie są zadowoleni z tych rozwiązań i wskazują, że: „Jest to swoisty haracz. Takie zbędne dla rolników obciążenie.” czy: „To jest nazbyt wygórowana opłata, bo już kupując materiał siewny my wszystkie te nasienne opłaty ponosimy.” - pisze w interpelacji do ministra rolnictwa poseł Norbert Kaczmarczyk.
Jak stwierdza poseł klubu Kukiz'15, z punktu widzenia rolników przepisy te jawią się po prostu jako absurdalne i nielogiczne. Dlatego też parlamentarzysta pyta resort rolnictwa czy rozważy zmiany normatywne w zakresie przedmiotowej sprawy.