- Jeżeli nie zostanie wdrożony program odbudowy potencjału próchnicy w polskich glebach, to polskie gospodarstwa skończą marnie. 70 proc. gospodarstw ma już gleby zdegradowane, a trzeba pamiętać, że próchnica ma ogromną zdolność wiązania wody - można było usłyszeć na niedawnej sejmowej komisji rolnictwa.
- Ten program, który się zaczął w latach 60., ta rewolucja zielona ogłoszona przez ONZ, budowania konglomeratów i wprowadzania monokultur nie sprawdziła się. Odeszliśmy od racjonalnego gospodarowania glebą. I teraz jeżeli chcemy mówić w Polsce o uprawie strączkowych i soi, to za chwilę dojdziemy do takiej konkluzji, że na polskich glebach nie będziemy mogli nic uprawiać. Wyjściową kwestią jest to, aby został wdrożony program odbudowy potencjału zawartości próchnicy w polskich glebach. Na pewno nie da się tego zrobić jeśli ograniczymy wydatki na instytuty naukowe – mówił podczas niedawnej sejmowej komisji rolnictwa, Dominik Poszywała (Związek Zawodowy Rolników RP).
Próchnica glebowa to bogata w liczne związki organiczne substancja naturalna, powstała w wyniku biologicznego rozkładu resztek organicznych pochodzących od roślin (np. liście, obumarłe korzenie, gałązki, opadłe owoce, sucha trawa) i zwierząt (m.in. odchody zwierzęce, martwe owady). W trakcie tego procesu, w podłożu rozwijają się mikroorganizmy (grzyby, bakterie) oraz drobne bezkręgowce (m.in. dżdżownice), które wzbogacają próchnicę w rozmaite związki pochodzące z przetworzenia materii organicznej. Próchnica, nazywana też humusem (od procesu rozkładu materii organicznej określanej humifikacją), jest więc naturalnym nawozem, bogatym w liczne składniki odżywcze oraz strukturotwórcze kwasy humusowe. W przeciwieństwie do nawozów sztucznych, próchnica nie niesie ze sobą zagrożeń związanych z przenawożeniem roślin lub zasoleniem podłoża, gdyż jest substancją całkowicie naturalną. Jej obecność sprzyja tworzeniu się gruzełkowatej struktury podłoża, co poprawia jego napowietrzenie oraz wpływa na właściwą gospodarkę wodną.