Czas skończyć z fikcją i patologią w polskim rolnictwie. Renta dzierżawna w miejsce dopłaty podstawowej?

Redakcja
farmer, rolnik, pole, ciągnik

- Z niepokojem przysłuchuję się zatem głosom płynącym z ministerstwa rolnictwa, którego przedstawiciele mówią o tym, że opracowanie definicji „rolnika aktywnego zawodowo” nie jest w Polsce potrzebne. Pozostawienie status quo nie tylko zakonserwuje patologie, ale będzie działaniem na ogromną szkodę polskiego rolnika – uważa europoseł Jarosław Kalinowski.

 

Od jakiegoś czasu w środowisku wiejskim toczy się dyskusja na temat wprowadzenia definicji rolnika aktywnego zawodowo. Europoseł Jarosław Kalinowski postanowił wciągnąć w tę debatę premiera RP, Mateusza Morawieckiego. W związku z tym polityk skierował stosowne pismo do kancelarii prezesa Rady Ministrów.

 

- Można przyjąć, że na połowę uprawianych hektarów polski rolnik nie uzyskuje ani jednego euro dopłaty. Choć ponosi koszty i ryzyko uprawy także na dzierżawionych gruntach, nie może ubezpieczyć znajdujących się na nich upraw (częstym przypadkiem w ostatnich latach jest, że w wyniku klęsk żywiołowych takich jak susze, pomoc od państwa otrzymują nie ci, którzy orzą i sieją, a właściciele gruntów). W przypadku gruntów dzierżawionych bezumownie rolnik nie może skorzystać z krajowych dopłat do paliwa rolniczego czy dopłat do materiału siewnego. Tworzone przez rolników plany nawozowe także w dużej mierze są fikcyjne, bo nie obejmują gruntów użytkowanych bezumownie, a w praktyce często jest to połowa użytkowanych gruntów. Rolnik dzierżawiący grunty bez umowy ma jednak przede wszystkim zablokowany dostęp do różnorodnych programów unijnych związanych z produkcją, czy ochroną środowiska – zauważa w piśmie do premiera Jarosław Kalinowski.

 

Jak zauważa polityk PSL, dyskusja, która przez lata rozgrzewała opinię publiczną, a w której bardzo aktywnie uczestniczyli politycy Prawa i Sprawiedliwości, obiecując wyrównanie wysokości dopłat bezpośrednich, od początku właściwie pozbawiona była sensu i niestety opierała się na półprawdach. Dopłata podstawowa (do hektara), w Polsce utożsamiana z dopłatą bezpośrednią stanowi bowiem jedynie jedną z wielu dostępnych w Unii Europejskiej form wsparcia rolników, z biegiem lat coraz bardziej tracącą na znaczeniu na rzecz innych płatności. Producenci rolni korzystają z różnorodnej gamy programów związanych z produkcją, czy z ochroną środowiska. W unijnym rolnictwie kładzie się coraz większy nacisk na kwestie związane z ochroną klimatu i w nadchodzącej perspektywie budżetowej już około 30% środków z pierwszego filaru unijnej polityki rolnej będzie mogło być wydatkowane wyłącznie w ramach tzw. ekoschematów. Także w drugim filarze więcej pieniędzy związanych jest z działaniami prośrodowiskowymi. Są to środki, które powinny być dostępne wyłącznie dla tych, którzy rzeczywiście zajmują się produkcją rolną. Tymczasem w Polsce właściciele kilku hektarów gruntów rolnych, choć sami ich nie uprawiają, zaliczani są z automatu do kategorii małych gospodarstw, które z kolei otrzymują dodatkowe wsparcie w postaci np. płatności redystrybucyjnej i są zwolnione z jakichkolwiek wymogów związanych z ochroną środowiska. Kalinowski stwierdza, iż utrzymanie ogromnej fikcji, z jaką mamy do czynienia w Polsce, sprawi jednak, że większość tych pieniędzy po prostu nie będzie mogła trafić do prawdziwych rolników. W konsekwencji środki te nie trafią do nikogo.

 

- Z niepokojem przysłuchuję się zatem głosom płynącym z ministerstwa rolnictwa, którego przedstawiciele mówią o tym, że opracowanie definicji „rolnika aktywnego zawodowo” nie jest w Polsce potrzebne. Pozostawienie status quo nie tylko zakonserwuje patologie, ale będzie działaniem na ogromną szkodę polskiego rolnika – uważa Jarosław Kalinowski.

 

Poseł Ludowców stwierdził, iż uporządkowanie kwestii tego, kto rzeczywiście prowadzi w Polsce działalność rolniczą i na jakim rzeczywistym areale jest palącą potrzebą. - W Państwa rękach znajdują się narzędzia, za pomocą których można naprawić wadliwy system i rzeczywiście pomóc rolnikom, za których obrońcę Prawo i Sprawiedliwość chciałoby być uważane. Nie można usprawiedliwiać własnej bierności potencjalnymi „problemami dla administracji”. Macie Państwo doskonałą okazję, by się wykazać i uczynić pierwszą, rzeczywiście „dobrą zmianę” dla polskiego rolnictwa – pisze eurodeputowany.

 

Według Kalinowskiego, nie potrzeba wiele. Wprowadzenie renty dzierżawnej w miejsce dopłaty podstawowej, z której obecnie korzystają osoby de facto do tego nieuprawnione, to pierwszy krok, który można uczynić. Byłaby to zmiana niezauważalna z perspektywy właścicieli ziemi, ale fundamentalna dla producentów rolnych, przywracająca normalność i otwierająca im możliwości rozwoju. Nie powinno być także dużym utrudnieniem wprowadzenie obiektywnych kryteriów dokumentujących rzeczywiste prowadzenie działalności rolniczej, np. już teraz około 100  tysięcy rolników rozlicza podatek VAT na zasadach ogólnych. Wszystkie gospodarstwa prowadzące produkcję zwierzęcą są zarejestrowane w ARiMR, a pozostali bez problemu mogą przedstawić dokumenty potwierdzające koszty i przychody, co każdy rolnik czyni, składając wniosek o „paliwo rolnicze”. - Działalność rolnicza jest ogromną częścią polskiej gospodarki narodowej, jest częścią ustroju gospodarczego naszego kraju. Czas skończyć z fikcją, z którą mamy do czynienia i przywrócić polskiemu rolnictwu właściwe i godne miejsce – nawołuje członek PSL.

 

- Apeluję do Państwa o wypracowanie i przyjęcie przemyślanej definicji „rolnika aktywnego zawodowo”, której wdrożenie pozwoli wyeliminować narosłe w Polsce przez lata patologie i umożliwi rolnikom pełne korzystanie z przysługujących im praw. Można i trzeba to uczynić tak, by właściciele gruntów rolnych nie stracili nic, także ubezpieczenia w KRUS, a zyskali prawdziwi rolnicy i środowisko – kończy Jarosław Kalinowski.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz