- Nawiązując do wypowiedzi wiceministra rolnictwa i rozwoju wsi dotyczącej planów zatrudnienia ponad tysiąca myśliwych, którzy będą mogli strzelać do dzików np. z pojazdów, pragniemy wyrazić stanowczy sprzeciw – czytamy w stanowisku Zarządu Głównego PZŁ dotyczące propozycji zaprezentowanych przez Wiceministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Lecha Kołakowskiego.
Wg PZŁ przedstawiona propozycja strzelania do dzików z pojazdów narusza przepisy o zachowaniu bezpieczeństwa. Wypowiedź pana ministra uderza w podmiotowość polskich myśliwych poprzez brak konsultacji w danym zakresie tematycznym, co Polski Związek Łowiecki uważa za nieakceptowalne. Usiłowanie sprowadzenia myśliwych do roli eksterminatorów gatunku oraz pełniących funkcje zawodowych ochroniarzy płodów rolnych, wykracza daleko poza przyjęte zasady etyczne i prawne obowiązujące w PZŁ.
Wg PZŁ sugerowane propozycje stoją w sprzeczności z ustawą Prawo łowieckie, Statutem PZŁ oraz kodeksem etycznym wyznawanym przez polskie środowisko myśliwych, który to kodeks, zwany także etyką łowiecką wyklucza tego typu odstrzał a sama metoda nie ma nic wspólnego z polowaniem oraz łowiectwem w myśl wspomnianego wcześniej prawa i etyki.
- Nie zgadzamy się, by ewentualne osoby zatrudnione w celach i na zasadach wymienionych przez wiceministra Lecha Kołakowskiego nazywano w przestrzeni publicznej i prawnej myśliwymi. Zwracamy uwagę, że powierzone polskim myśliwym zadania związane ze zwalczaniem ASF realizowane są w sposób wysoce odpowiedzialny w trosce o interes polskich rolników i hodowców trzody chlewnej – czytamy w komunikacie PZŁ.
O pomysłach Lecha Kołakowskiego dotyczących walki z ASF pisaliśmy tutaj – kliknij.
Droga konfliktu nie jest wskazana
- Szkoda, że zamiast rozmów i współpracy wybrano model zarządzania oparty na konflikcie stron. Ciągłe doniesienia medialne o proponowanych zmianach w Prawie łowieckim, likwidacji PZŁ, szkodliwości działań, czy też braku realizacji odstrzałów sanitarnych przez myśliwych działają negatywnie nie tylko na obraz polskiego myśliwego i jego działań, ale największe szkody wyrządzają w relacjach międzyludzkich, w tym ze środowiskiem rolniczym – uważa Wielkopolska Izba Rolnicza.
- Zamiast zatrudniania zawodowych myśliwych wystarczyłoby wsparcie kół łowieckich w działaniach związanych z odstrzałem dzików w rejonach o większej koncentracji tego gatunku oraz rejonach z dużą produkcją trzody chlewnej. Konieczna jest w związku z tym dokładna analiza populacji dzików w kraju. Zdaniem Wielkopolskiej Izby Rolniczej współdziałanie z kołami łowieckimi w zakresie przeprowadzenia dokładnej inwentaryzacji ze wsparciem nowoczesnych technologii da oczekiwane efekty. Na podstawie wyników takiej inwentaryzacji możliwe jest dostosowanie wielkości odstrzałów sanitarnych oraz planowych do wielkości populacji dzików w danym regionie. A tak wskazuje się, że koła nie wykonują planów odstrzałów bioasekuracyjnych. Tak, nie wykonują, bo dzików w łowisku nie ma. Niewłaściwe jest w związku z tym przeprowadzenie odrębnej inwentaryzacji dzików, co zostało zapowiedziane przez Ministerstwo Rolnictwa. Koła łowieckie zrealizują swoje inwentaryzacje i nastąpi licytacja, która jest bardzie prawidłowa - wykonana na zlecenie ministerstwa, czy ta przez myśliwych. I kolejny konflikt gotowy – czytamy w opinii WIR.