Gustaw Jędrejek: Weterynaria zwalcza trzodę chlewną w gospodarstwach, a nie ASF

Redakcja
ASF, bioasekuracja, afrykański pomór świń

- Byłem hodowcą trzody chlewnej. Zostałem zmuszony praktycznie przez ASF do zlikwidowania hodowli, a także przez inne czynniki, które się na to składają. Proszę państwa, nie wiem, czy państwo sobie zdajecie sprawę, że bardzo ciężko będzie zwalczyć ASF, dlatego że bardzo dużo ludzi i instytucji na tym zarabia – począwszy od zakładów mięsnych, przetwórczych, które zarabiają ogromne pieniądze, dlatego że kupują ze strefy – uważa prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, Gustaw Jędrejek.

 

Kto zarabia na hodowcach świń?

 

- Mam w tej sprawie do pana głównego doktora weterynarii pytanie: czy przebadane mięso, czy przebadane tuczniki nadają się do jedzenia, czy nie? Złożyłem zawiadomienie do UOKiK, dlaczego zakłady mięsne kupują przebadane mięso, zdrowe mięso po zaniżonych cenach, po 2 zł? Prowadziliśmy rozmowy, to  się wzięli za głowę, bo po prostu jest to nieprawdopodobne. Ci, którzy sprzedają chłodnie, zarabiają. Myśliwi zarabiają. Taka jest prawda. Myśliwi zarobili ogromne pieniądze na odstrzale sanitarnym. Dlaczego w ub.r. w Lublinie była konferencja w urzędzie wojewódzkim i zaplanowane zostało 1100 sztuk do odstrzału, a we wrześniu już było odstrzelone 8,5 tys. sztuk? Skąd to się wzięło? Dlatego, że funkcjonował właśnie system odstrzału sanitarnego, na którym zarabiali myśliwi. A jeszcze gdyby to myśliwi zarabiali, to jeszcze pół biedy, ale zarabiały na tym koła łowieckie, a koła łowieckie sobie utrzymywały za nasze pieniądze, bo miały na odszkodowania, na naszych polach zwiększoną ilość zwierzyny, nie tylko dzików. Zarabia na tym też instytut badawczy. Muszę to powiedzieć. Jestem z województwa lubelskiego. Instytut w Puławach zarabia na tym. Zarabia na tym, bo bada, cały czas bada, bada, bada. A jakie są tego efekty? – pytał szef lubelskiego samorządu rolniczego podczas sejmowej komisji rolnictwa, która odbyła się 30 listopada.

 

Uchybienia pojawiają się jak trzeba wybijać świnie

 

 

- Nie chcę uogólnić, ale zdanie rolników jest jedno – weterynaria naprawdę zwalcza trzodę chlewną w gospodarstwach i te gospodarstwa, a nie ASF. Takie jest zdanie rolników. Rolnicy już po prostu nie dają rady. Są powiatowi lekarze weterynarii, którzy są przystępni dla rolnika, ale są i tacy, którzy nie wiedzą, skąd się wzięli. Proszę państwa, jest wiele do poprawienia odnośnie do przepisów o utraconych dochodach. Podam jeden przykład, żeby było bardzo obrazowo. Rolnik ma tucznika o wadze 120 kg. Wpada w strefę czerwoną, czyli zapowietrzoną i nie może sprzedawać. Tucznik przerasta. Istniejący system odszkodowań nie wyłapie tego, że po dwóch miesiącach rolnik sprzeda tucznika w tej samej cenie, a poniósł straty na wyżywienie zwierzęcia przez dwa miesiące. To są ogromne koszty, prawie takie, jakby wyhodował drugiego tucznika. Brakuje odpowiednich regulacji prawnych. Jeżeli nie z winy rolnika padnie jego gospodarstwo, to rzecz w tym, żeby to uwzględnić w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, jeżeli rolnik korzysta z różnych programów. To jest dla rolników bardzo niekorzystne. Odszkodowania za wybite stado powinny być wypłacane w 100%. A w razie jakiegoś uchybienia rolnik powinien mieć zagwarantowane co najmniej 70–80% – chociaż to jest dziwne, że dopiero wtedy, gdy wybijane są tuczniki, mówi się o uchybieniach. Natomiast o 10%, 20%, 30% – tak załóżmy, to jest umowne – można zmniejszać wynagrodzenie za wybite tuczniki i robić to proporcjonalnie do uchybień. Chodzi o to, aby to nie było zero-jedynkowe, że jeżeli jest jakieś uchybienie, to w ogóle nie płacimy – wskazywał Gustaw Jędrejek.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz