Koło Śremu dzik leżał na poboczu jezdni od trzech dni. Agro Unia zablokowała drogę

Redakcja

W Nochowie k. Śremu przez blisko trzy dni na poboczu drogi leżał padły dzik, choć służby weterynaryjne były powiadomione o tym fakcie już w miniony piątek i pobrały próbki krwi padłego zwierzęcia na badanie pod kątem ASF. Okoliczni rolnicy stracili cierpliwość i wraz z Agro Unią zablokowali drogę, przy której leżał padły dzik, oczekując na uprzątniecia truchła.

 

- Z naszych informacji wynika, że weterynaria pobrała w piątek wieczorem próbki krwi pod katem wirusa. I tyle... Nie zabezpieczono go ani nie usunięto. Stanowi ogromne zagrożenie. Policja, która przyjechała na miejsce mówi: weterynaria wie, ale w weekendy nie pracuje. Dodajmy, że niby działa sztab kryzysowy w temacie zwalczania ASF, ale nikt nie odbiera telefonu. Dzwoniliśmy na wszystkie numery...To jest granda. Państwo z kartonu – mówi Michał Kołodziejczak z Agro Unii, dodając, iż na tym obszarze występuje duże zagęszczenie hodowli trzody chlewnej. Lider organizacji podkreśla, że rozmowy i spotkania z Głównym Lekarzem Weterynarii czy ministrem rolnictwa, to tylko koncert obietnic, który nie przekłada się na konkretne działania w terenie. Symbolem tego ma być ten padły dzik pod Śremem. Informację o tym, iż dzik leży na poboczu drogi od piątku potwierdził przybyły na miejsce policjant.

 

Jak podaje Agro Unia po kilku godzinach, prawdopodobnie na polecenie weterynarii, na miejsce przyjechała firma utylizacyjna zabrać padłego dzika z podejrzeniem ASF. Przyjechała jednak otwartym autem (pickup), które wg przepisów nie nadaje się do tego rodzaju przewozu. Transport taki byłby zagrożeniem rozniesienia wirusa. Rolnicy czekali na kolejny, już zgodny z przepisami pojazd. Rolnicy podkreślali, że od nich wymaga się restrykcyjnego przestrzegania zasad bioasekuracji, a tymczasem służby państwowe same nie przestrzegają podstawowych wymogów.

 

- Mija 5 godzina naszej interwencji ws. ASF. Wciąż żadna z obowiązanych służb nie wie co zrobić. Policja rozkłada ręce i już nawet nie ma nic przeciwko, że stoimy na środku jezdni. Weterynaria wysłała nieprzygotowane auto. Główny Lekarz Weterynarii mówi przez telefon zdziwiony, że dzik powinien być co najmniej zabezpieczony (nie jest) do czasu uprzątnięcia. Powiatowa lekarz pobrała próbkę krwi w piątek po południu i zrobiła sobie wolny weekend, zostawiając truchło przyrodzie do rozniesienia (oby nie) wirusa po okolicy. Jutro pewnie wyniki badań już będą tego dzika. Ktoś myśli, że po takiej awarii, rząd przyzna się że dzik miał wirusa? - czytamy na profilu Agro Unii.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz