Na Podlasiu nie ma ASF, bo nie ma hodowli świń. Zachód Polski podzieli ten los?

Redakcja

Krzysztof Tołwiński z Federacji Gospodarstw Rodzinnych przypomina jak wygląda na Podlasiu hodowla trzody chlewnej po kilku latach oddziaływania wirusa ASF. To kilkanaście tysięcy zlikwidowanych gospodarstw trzodziarskich. To puste chlewnie i wyryte w pamięci obrazy wybijania loch i prosiąt. Jak stwierdza działacz rolniczy, na Podlasiu wirus nadal ma się dobrze i jest obecny w rosnących stadach dzików. To powoduje, że mało który gospodarz jest zainteresowany powrotem do hodowli świń.

 

Jesteśmy w chlewni na Podlasiu, gdzie jeszcze przed Bożym Narodzeniem 2017 r. było ok. 300 sztuk świń. Poprzez politykę rządu hodowle od 300 do 500 sztuk zostały praktycznie zlikwidowane. Jest to obiekt specjalistyczny. To są bardzo duże zbiorniki na gnojowicę – ok. 400 tys. l pojemności. To obiekt dostosowany wyłącznie do produkcji trzody. Tutaj hodowla odbywała się w cyklu zamkniętym. Były tam lochy, prosięta – najlepszy materiał genetyczny polskiej świni. Mogła z tego wyjść prawdziwa polska i świetna kiełbasa. Rządowi polskiemu, w cudzysłowie, to się nie podobało. Dzisiaj w tym obiekcie nie da się hodować gęsi czy owiec. Ten obiekt kosztował ok. pół miliona złotych, w ekwiwalencie dzisiejszych środków. Czy ktokolwiek w tym czasie zainteresował się, że może konieczne jest wyłączenie tych obiektów specjalistycznych, jakaś rekompensata, czy środki na faktyczną modernizację? Obecnego rządu to zupełnie nie interesuje – stwierdza Krzysztof Tołwiński.

 

- Tylko w woj. podlaskim zostało zlikwidowanych 18 tys. gospodarstw trzodziarskich. To są takie gospodarstwa, gdzie od czasu do czasu się też trzoda znajdowała, a w wielu przypadkach było to kilka, może kilkanaście sztuk. Jednak przynajmniej 2-3 tysiące, to są gospodarstwa powyżej 50 sztuk. Minister Ardanowski chwali się, że opanował ASF, że nie ma wirusa. ASF-u nie ma, bo nie ma hodowli świń. Jeśli nie ma produkcji, to jak może być ASF? Prawda jest jednak taka, że wirus grasuje wszędzie wokół i jest w tzw. środowisku, bo w dalszym ciągu populacja dzików nie spada, a wprost przeciwnie, rośnie. Dzisiaj pan minister informuje, że zdejmuje restrykcje z tzw. „stref zakazanych” i można ponownie prowadzić produkcję. Jak wyobrażacie sobie otwarcie na nowo hodowli, gdzie małe prosiaki żeście wylikwidowali, wyrżnęli jak bandyci? - pyta Tołwiński.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz