Bez zgody rolnika weterynaria wybiła zdrowe świnie. Wszystko działo się w asyście policji

Redakcja

W środę 21 sierpnia przed przed bramę gospodarstwa pana Mirosława w Wólce Zdunkówce (woj. lubelskie) zajechały dwa radiowozy z policjantami i samochód z pracownikami radzyńskiej inspekcji weterynaryjnej. Rolnik oczekiwał  rutynowej wizyty weterynarii w celu pobrania krwi pod kątem ASF, wszak świnie były zdrowe i nie spodziewał się radykalnych działań ze strony służb państwowych. Mylił się. Stado zlikwidowano, a jego rodzina pozostała bez źródła utrzymania. Nie oszczędzono nawet dwóch loch, które na dniach miały urodzić prosięta.

 

O tej bulwersującej sprawie donosi lokalny tytuł prasowy, Wspólnota Radzyńska. - Poprzedniego dnia hodowca świń odebrał telefon i usłyszał zapowiedź wizyty lekarza weterynarii. Nie wydało mu się to podejrzane, bo we wsi były ogniska ASF i lekarze pobierali próbki krwi od świń w każdej hodowli. W jego gospodarstwie pobieranie krwi zaplanowano na sobotę 24 sierpnia. Pan Mirosław miał 30 świń w tym 4 maciory. Dwie z nich miały wkrótce urodzić prosięta – czytamy w publikacji Wspólnoty Radzyńskiej.

 

Jak relacjonuje lokalna gazeta, pracownicy inspekcji weterynaryjnej poinformowali właściciela gospodarstwa, iż dysponują decyzją o wybiciu świń. Potrzebny był jedynie podpis właściciela aby uskutecznić likwidację stada. Rolnik nie wyraził zgody i nie podpisał dokumentów. Służby weterynaryjne weszły jednak do jego chlewni i wybiły wszystkie świnie. Jak donosi Wspólnota Radzyńska, lekarze weterynarii mieli wyjaśniać, iż w promieniu 3 kilometrów od ogniska choroby likwidują wszystkie stada. Pan Mirosław zażądał pobrania krwi i przebadania na obecność wirusa ASF. - Jakby były chore, to bym się z tym pogodził, ale to było ładne, zdrowe stado – przekonuje hodowca w rozmowie ze Wspólnotą Radzyńską. Pan Mirosław nie ukrywa rozgoryczenia. Przyznał, że poczuł się jak przestępca, bowiem zabicie świń nastąpiło wbrew jego woli i na dodatek w asyście policji.

 

Teraz hodowca przez pół roku nie może zasiedlić swojej chlewni. Jeśli w okolicy pojawią się kolejne ogniska, to czas ten przeciągnie się jeszcze bardziej. Dla Pana Mirosława hodowla świń stanowiła źródło utrzymania rodziny. Teraz nie wie z czego będzie żył. Wprawdzie państwo zapewnia w takiej sytuacji odszkodowanie, ale rolnik ma duże wątpliwości czy pieniądze z tego tytułu w ogóle trafią do jego kieszeni.

 

Leszek Golecki, powiatowy lekarz weterynarii powiedział Wspólnocie, że podjął decyzję o wybiciu zdrowych świń w gospodarstwie, „żeby ASF się nie rozprzestrzeniał”. - Gospodarstwo pana Mirosława jest pierwszym i jak na razie jedynym gospodarstwem w tym roku, w którym wybito zdrowe świnie. W tej wsi jest jeszcze jedna, ostatnia chlewnia, w której jest około 100 świń – informuje Wspólnota Radzyńska. Autor publikacji przypomina, iż 15 lipca we wsi Świerże w gminie Wohyń wykryto pierwsze w tym roku ognisko ASF w powiecie radzyńskim. W gospodarstwie wybito 23 świnie. Kolejne ognisko stwierdzono 25 lipca w gospodarstwie w Wólce Zdunkówce, w którym utrzymywano 103 świnie. Trzecie 29 lipca także w tej miejscowości, gdzie do likwidacji poszło stado podobnej wielkości.

 

W połowie sierpnia lekarz weterynarii z powiatu radzyńskiego na łamach Wspólnoty Parczewskiej ostrzegał, iż gospodarstwa w których nie będzie odpowiedniej bioasekuracji, otrzymają nakazy likwidacji stada. - Jeśli sytuacja się nie pogorszy, to takiego działania radykalnego nie będzie. Przeprowadzimy solidne kontrole w tych obszarach i tam, gdzie rolnicy nie mają bioasekuracji, będziemy ich uświadamiać i wydawać stosowne decyzje nakazujące usunięcie usterek, jeżeli ktoś rokuje w naszej ocenie, że te warunki zapewni. Natomiast tam, gdzie są poważne niedociągnięcia, będziemy wydawać decyzje nakazujące ubój i zakaz utrzymywania świń – mówił wówczas Leszek Golecki.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz