Walka z ASF-em polega na likwidacji gospodarstw. Rolnicy z niebieskich stref mają ogromne problemy ze sprzedażą świń

Paweł Hetnał

Jak uważa Krzysztof Tołwiński z Federacji Gospodarstw Rodzinnych, rząd robi wszystko aby zniechęcić i odstraszyć gospodarstwa rodzinne od hodowli trzody chlewnej. W jego opinii walka z ASF-em polega na likwidacji gospodarstw. Działacz podaje przykład przedsiębiorcy ze Strzegowa (woj. mazowieckie, pow. mławski), który jest otwarty na współpracę z rządem w celu skupu świń ze stref objętych afrykańskim pomorem świń, ale aktualnie nie ma takiej możliwości. Z tego powodu rolnicy i hodowcy m.in. z sąsiedniego powiatu ciechanowskiego muszą wieźć swoje świnie ok. 200 km do najbliższej ubojni.

 

- Rolnicy, hodowcy na tym terenie zmagają się z problemem zbytu swoich świń. To kłopoty o których wiemy od kilku lat. W momencie wybuchu ASF i ustanowienia stref niebieskiej i czerwonej, nie radzimy sobie. Przedsiębiorcy maja problem z uzyskaniem surowca i nie wiedzą jak się w tym wszystkim zachować. Lekarze weterynarii też są zdezorientowani w tych przepisach. Cierpią rolnicy, cierpią hodowcy, bo są problemy z odebraniem mniejszych partii. Z tego miejsca gdzie jesteśmy trzeba jechać do najbliższego zakładu skupującego świnie aż 200 km i trzeba zebrać dużą partię. W woj. podlaskim już w 2017 r. zostało to nieźle unormowane i strona rządowa zachowała się w miarę pozytywnie. Była współpraca z rządem, była rekompensata dla zakładów. Gdyby dzisiaj była chęć prawdziwej pomocy, a nie zniechęcania, to podpisano by umowę z moim rozmówcą i on odbierałby surowiec od okolicznych rolników. ASF nie skończy się za rok, za dwa. Niestety jest to problem, który będzie trwał dłuższy czas. Strona rządowa ma możliwości i agencję rezerw materiałowych, istnieje możliwość podpisania dłuższych kontraktów i pan z przyjemnością w swoim zakładzie jest w stanie zagospodarować lokalny surowiec. Tylko trzeba po męsku i po gospodarsku o tym porozmawiać – stwierdza Krzysztof Tołwiński w materiale filmowym opublikowanym na portalu społecznościowym Facebook.

 

- Powiat ciechanowski prawie w całości objęty jest strefą niebieską. Aktualnie mam problemy z ubojem trzody jak i sprzedażą mięsa. Żywiec i półtusze muszę ściągać z innych obszarów, gdzie nie ma ograniczeń. To oznacza transport na 200-300 km. Gdybym miał możliwość, to obierałbym trzodę od lokalnych hodowców. My musimy ściągać mięso z zewnątrz, a tutaj, na miejscu rolnicy mają problem ze sprzedażą – mówi właściciel zakładu mięsnego ze Strzegowa.

 

- Problem polega na tym, iż w naszym powiecie rolnicy nie maja ubojni, która mogłaby skupić świnie z niebieskiej strefy. Jest zakład chętny, ale nie może tego zrobić, ponieważ jest to obwarowane przepisami i zakazami. My musimy nasze tuczniki wieźć 200 km z gospodarstwa do ubojni – mówi rolnik z powiatu ciechanowskiego.

Paweł Hetnał
Autor: Paweł Hetnał
Paweł Hetnał – absolwent Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Wieloletni dziennikarz portali i gazet lokalnych z terenu Podbeskidzia.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz