Dwuletni eksperyment przeprowadzony w USA pokazał, że padlinożercy błyskawicznie usuwają ze środowiska zwłoki zwierzęce, mogące być źródłem groźnej dla bydła i ludzi bakterii brucelozy. Szczątki usuwane były już w 3 dni. Interesowało się nimi wiele gatunków zwierząt, największą zasługę przypisano jednak ptakom drapieżnym i kojotom. Badanie jest motywacją do lepszej ochrony padlinożerców.
Oczyszczają środowisko z groźnych patogenów
Zwierzęta padlinożerne (nie)cieszą się bardzo złą sławą, a w kulturze popularnej często kojarzone są z brudem i przedstawiane jako paskudne, odpychające zwierzęta. W istocie jednak pełnią ekologicznie ważne zadanie – oczyszczają środowisko ze zwłok i pomagają zamknąć w nim cykl krążenia substancji odżywczych. Naukowcy nie są mimo wszystko zgodni co do ich roli w przypadku ograniczania rozprzestrzeniania patogenów znajdujących się w ciałach padłych zwierząt.
Warto przypomnieć, że na początku pandemii ASF uważano, że wilki, lisy i inni padlinożercy mogą wręcz przyczyniać się do rozsiewania wirusa. Dopiero przeprowadzone w terenie badania naukowe pokazały, że oskarżane wcześniej wilki potrafią w naturalny sposób utylizować wirusa ASF po zjedzeniu zwłok zakażonych dzików. Więcej na ten temat: Wilki: sprzymierzeńcy w walce z ASF.
W przeprowadzonym niedawno ciekawym eksperymencie w Montanie w Stanach Zjednoczonych odkryto, że padlinożercy mogą pomagać w usuwaniu ze środowiska również innego, niezwykle groźnego patogenu – bakterii brucelozy (z rodzaju Brucella).
Bruceloza, choroba zakaźna wywoływana przez wspomniane patogeny, występuje u wielu gatunków dzikich i domowych zwierząt, jako zoonoza jest spotykana również u ludzi. Rezerwuarem bakterii Brucella są przeżuwacze (kozy, owce, bydło, bizony) i świnie, a także sarny, jelenie, łosie, renifery, dziki oraz gryzonie. Najbardziej charakterystycznym objawem brucelozy u zwierząt są poronienia i trwałe zmiany w obrębie narządów rodnych. U ludzi, w zależności od gatunku bakterii, zakażenia są od bezobjawowych do ciężkiej sepsy. Najczęściej do zakażeń u ludzi dochodzi w wyniku spożycia surowego mleka krów, kóz, lub owiec.
Bruceloza bydła: opanowana w Polsce, uciążliwa w USA
Bakterie Brucella spotyka się na całym świecie. W Europie zakażenia u bydła są obecnie rzadko obserwowane. W Polsce brucelozy bydła nie notowano od 1980 roku. Nadal powszechne są gatunki bakterii występujące u świń oraz dzikich zwierząt.
Sytuacja epidemiologiczna jest znacznie gorsza w Stanach Zjednoczonych. Państwo wciąż ma problem ze skutecznym opanowaniem choroby u bydła. Choroba utrzymuje się w środowisku poprzez łosie oraz bizony. Ronione przez zakażone zwierzęta płody są punktem dalszego rozprzestrzeniania bakterii. W kontakt z nią wchodzą następnie kolejne łosie, bizony, lub bydło domowe. Bruceloza wywołała w USA spór między ekologami, którzy chcą odbudować populacje łosi i żubrów, a hodowcami, którzy obawiają się zagrożenia dla ich zwierząt gospodarskich.
Obecnie w państwie podejmuje się szereg „pokojowych” strategii w celu kontrolowania rozprzestrzeniania się brucelozy, takich jak szczepienie żubrów i przenoszenie łosi z pobliżu rancz na dalsze tereny. Najnowsze badania amerykańskich naukowców pokazują jednak, że skuteczniejsze rozwiązanie zostało zaproponowane przez naturę. Takie padlinożerne zwierzęta, jak kojoty i ptaki drapieżne oferują cenną usługę hodowcom bydła i ekologom – szybko usuwając zainfekowane szczątki martwych zwierząt.
Na tropie padlinożerców
Badacze postanowili sprawdzić w terenowym eksperymencie, czy padlinożercy interesują się porzuconymi w środowisku płodami zwierząt, najczęstszej formy, przez którą bakterie Brucella trafiają do środowiska. Poronione płody krów (wolnych od brucelozy) umieścili w 264 lokalizacjach w 3 typach krajobrazu spotykanego w zachodniej części USA, obejmujących również tereny rozległych rancz utrzymujących bydło. Następnie za pomocą fotopułapek monitorowali zwierzęta interesujące się padliną. Badanie trwało 2 lata, a w ich trakcie zgromadzono około 250 tys. zdjęć.
Badacze byli zaskoczeni szybkością padlinożerców w znajdowaniu i eliminowaniu zwłok. We wszystkich typach krajobrazu, także na gruntach prywatnych i publicznych, padlina usuwana była średnio w 3,6 dnia. Zwierzęta pracowały najszybciej na łąkach i stepach, które były oczyszczane średnio w ciągu 2,9 dnia, a najwolniej w środowisku stepów gęsto porośniętych roślinnością, gdzie zjedzenie zwłok zabierało padlinożercom około 5,4 dnia.
W lasach padlina znikała średnio w 5,2 dnia. Szybkie usuwanie szczątków z łąk i stepów prawdopodobnie wynikało z ich lepszej widoczności w tym środowisku, sprzyjającej znalezieniu źródła pożywienia przez ptaki drapieżne.
Nie warto odstraszać kojotów
Naukowcy zaobserwowali ponadto, że sposób zarządzania terenami rancz bydła miał duży wpływ na szybkość oczyszczania gruntów z padliny. Zwłoki pozostawały w krajobrazie najdłużej – średnio 6,5 dnia – na ranczach, w których hodowcy intensywnie zwalczali kojoty i inne drapieżniki. Ich skuteczne odstraszanie paradoksalnie w tym przypadku działało na niekorzyść rolników. Szczątki na ranczach, które tolerowały padlinożernych gości, znikały średnio w 4,1 dnia.
Co ciekawe, drapieżniki szybko, nawet w 3 dni, usuwały zwłoki rozrzucone na terenach, na których regularnie prowadzono polowania. Badacze spodziewali się, że mogą ograniczyć aktywność padlinożerców, okazało się jednak, że nie mają na nią dużego wpływu, prawdopodobnie z powodu rozległości terenów ich występowania.
Zwłoki zjadane były przez bogate grono gatunków: kojoty, lisy rude, bieliki amerykańskie, orły przednie, myszołowy rdzawosterne, kruki, dzikie indyki i wrony. Padliną interesowały się także wilki, pumy, niedźwiedzie grizzly, niedźwiedzie czarne i rysie rude, jednak zjadały ją tylko częściowo.
Ptaki wykonały najwięcej pracy, przyczyniając się aż w 55% do usuwania zwłok. Ogromną rolę odegrały również kojoty, zjadając około 24% zwłok.
Pomocnicy zasługujący na wsparcie
Wyniki badania pokazały, że padlinożercy w sytuacjach, gdy nie stają się nosicielami chorób (jak w przypadku brucelozy), mogą oferować niezwykle cenną usługę ekosystemową, usuwając zwłoki potencjalnie skażone patogenami.
Autorzy badania komentują również sytuacje rancz, które intensywnie zwalczały kojoty i lisy, w obawie przed atakami na bydło. Pomimo, że obserowano tam najwolniejsze usuwanie zwłok, znikanie padliny w 6,5 dnia nadal stanowi świetny wynik. Zwłaszcza porównując to z czasem, jaki zazwyczaj zajmuje ludziom na monitoring i usuwanie zwłok.
Naukowcy zauważają również, że mimo uzasadnionych powodów hodowców do chęci pozbycia się kojotów, pozytywnie skutki może przynieść ochrona padlinożerców. Na wsparcie zasługują zwłaszcza orły przednie i inne drapieżne ptaki – należy lepiej chronić ich siedliska, a także ograniczyć stosowanie w środowisku amunicji ołowianej, zatruwającej środowisko i, w szczególności, zwierzęta żywiące się padliną.
Warto zauważyć, że Stany Zjednoczone nadal cieszą się dość dużymi populacjami licznych gatunków padlinożerców. Europa, w której społeczeństwa wielu państw nadal wrogo nastawione są do wilków, szakali złocistych (gatunku od niedawna obserwowanego w Polsce) i innych drapieżników, mogą dużo tracić w kontekście skutecznego ograniczania chorób w środowisku. Przykładowo przez intensywne zwalczanie sępów w Hiszpanii zaczęto obserwować więcej nieusuniętych zwłok zwierząt, co wiąże się z wyższym ryzykiem utrzymywania się w środowisku wielu patogenów.
Na podstawie:
wildlife.org
Szcodronski, K. E., & Cross, P. C. (2021). Scavengers reduce potential brucellosis transmission risk in the Greater Yellowstone Ecosystem. Ecosphere, 12(10), e03783.