Czarna owca medycyny

prof. Piotr Tryjanowski

To musiało się tak skończyć, bo lubię i owce (kliknij) i psychiatrię (kliknij), więc po prostu sięgnąłem po nową książkę Czarna owca medycyny. Gdybym jej lekturę miał wcześniej za sobą, to już pasowałaby to paru opowieści. Jednak, wspomniany polski tytuł, w pełni brzmi następująco: Czarna owca medycyny. Nieopowiedziana historia psychiatrii, autorstwa prof. Jeffreya A. Libermana pojawił się na polskim rynku w dopiero końcu ubiegłego roku (Wydawnictwo Poznańskie - kliknij). W USA co prawda książkę tę wydano wcześniej, bo już w 2015 roku, za to pod tytułem, który zupełnie nie zwrócił mojej uwagi: Shrinks. The untold story of psychiatry

 

Niczym przysłowiowa płachta na byka, pewnie zadziała na mnie kombinacja słów: owca i psychiatria. Co więcej, została świetnie przedstawiona na okładce; chyba nigdy o tym wcześniej w recenzjach nie wspominałem, ale tutaj złamię utartą regułę i napiszę, że autorem tej wspaniałej grafiki jest Tomasz Majewski. Pewnie jakiś terapeuta o freudowskim zacięciu miałby nieco o mojej postawie do powiedzenia. Wszystko jednak jedno co sądzimy o Zygmuncie Freudzie, freudowskich praktykach i pomysłach terapeutycznych, to warto wiedzieć, że jego wpływ na psychiatrię był przeogromny, także na autora omawianej książki. Czasami z trudno wyrwać się z raz obranego pomysłu na życie, uprawianie sztuki lekarskiej i medycyny, ale Libermanowi, w przeciwieństwie do wielu europejskich i amerykańskich adeptów psychiatrii, udało się więź z Freudem szczęśliwie zerwać, z wielkim pożytkiem dla zbudowania naukowych podstaw psychiatrii biologicznej. W tym freudowskim odejściu niezwykła, ba główną postacią jest Erick Kandel, który do psychiatrii wprowadził aparat neurologiczny i potrzebę poznawania mózgu. Komórka po komórce, co zresztą doprowadziło go do Nagrody Nobla. Chciałbym jednak nadmienić, że mnie szczególnie jednak podoba się postać lekarza znad Jeziora Bodeńskiego, Rolanda Kuhna i tajemniczego ówcześnie znanego pod akronimem G22355 związku (to dzisiejsza imipramina), rozpoczynającego serię nowoczesnych leków antydepresyjnych. Anegdot o różnych badaczach, stosowanych metodach leczenia, w tym okrytymi złą sławą warunkach skrajnej izolacji w przytułkach dla psychicznie chorych, czy lobotomii, jest po prostu sporo. Upór i intuicja, ale wsparte solidną wiedzą, w tym fizjologiczną i neuroanatomiczną, na obranej drodze prowadziła badaczy do nowych odkryć. Często, ba praktycznie zawsze, wbrew ustalonym hierarchiom i aktualnemu mainstreamowi. Uwielbiam takie opowieści!

 

Czytałem też tę książkę z nadzieją, tak wiem złudną i od początku skazaną na niepowodzenie, jak się znało zarys treści, że znajdę jakieś informacje o zooterapii. Dobrze, tak napisze wprost - właśnie o owcach, wspaniałych zwierzetach wyciszających tempo życia pasterza i pozwalających nabrać energii witalnych osobom przebywających w ich towarzystwie. O tym chyba kiedyś sam spróbuję napisać, zwłaszcza, że już gromadziłem nieco literatury.

 

W tym momencie zaś chciałbym zastanowić się nad pytaniem, czy warto czytać książki popularnonaukowe? Jeśli nie jest się w danej dziedzinie specjalistą to oczywiście, bo dostaje się skondensowaną i atrakcyjnie przedstawiona wizję wybranego fragmentu nauki. Czy jednak, mówiąc precyzyjniej i dosadniej, popularno-naukowe książki o ptakach wywołują radość zawodowego ornitologa? Wszystko zależy od poziomu, ale – moim zdaniem – zdecydowanie tak i musze przyznać, że po prostu chłonę ptasią literaturę. Czy jednak Czarna owca medycyny spodoba się psychiatrom? Nie wiem. Wiem natomiast, że może być przydatna pacjentom i ogółowi społeczeństwa. Po to by zrozumieć pewne historyczne zaszłości, które wpłynęły na taki, a nie inny, ogląd chorób psychicznych i by wreszcie skończyć z ich stygmatyzacją. Jak to jest, że ludzie ci współczują, gdy zachoruje jakikolwiek twój organ, ale nie mózg? To cytat z Ruby Wax, zamieszczony w ostatnim rozdziale poświęconym przyszłości psychiatrii.

 

Kończąc lekturę, miałem nieodparte wrażenie, że dla prof. Libermana współczesna psychiatra osiągnęła swój szczyt, ale przecież dobrze wiemy, że najdziwniejsze opowieści dotyczą końca historii. Będą jeszcze, przed psychiatrią i psychiatrami, góry i doliny. Podpowiem tylko, że w towarzystwie owiec, nawet czarnych, pokonuje się je całkiem znośnie.

 

prof. Piotr Tryjanowski
Autor: prof. Piotr Tryjanowski
Dyrektor Instytutu Zoologii w Poznaniu; zajmuje się funkcjonowanie krajobrazu rolniczego. Bada przede wszystkim ptaki, płazy i ssaki. Szczególnie zainteresowany interakcjami zwierząt dzikich i udomowionych. Miłośnik tradycyjnego pasterstwa, owiec, serów i win Środkowej Europy.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.   Wszystkie artykuły autora
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz