W wielu kulturach sowy były demonizowane i należało się ich bać. Jedną z sów o najszerszym, kosmopolitycznym zasięgu geograficznym jest płomykówka zwyczajna Tyto alba. Jej odbiór społeczny jest bardzo różny. Niegdyś wysławiana przez Chińczyków jako chroniąca przed pożarami, zaś w Polsce stała się ich zwiastunem. Choć nasza wiedza o sowach, w tym o płomykówce, zwiększa się z każdym rokiem, to niekoniecznie zmienia to ich odbiór w szerszych kręgach społecznych. A szkoda, bowiem sowy są zagrożone.
Powodem spadku liczebności płomykówek w Polsce jest przede wszystkim brak miejsc do gniazdowania. Współczesna architektura skupia się na szczelnym ocieplaniu budynków oraz zabudowywaniu wszelkich otworów, które to umożliwiłyby zajęcie sowom stanowisk lęgowych. Z obszarów wiejskich znikają wszelkiego rodzaju opuszczone budynki, które stanowią idealne miejsce do odbycia lęgów. Są one nagminnie wyburzane, a w ich miejscu powstają nowoczesne domy mieszkalne. Świetnym rozwiązaniem tego problemu jest montowanie budek lęgowych (kliknij) na stropach obór czy innych budynków gospodarczych. Takiego typu przystosowania mogą być także wykorzystywane przez pójdźki zwyczajne. Co więcej zdarza się, że te dwa gatunki mogą swobodnie ze sobą koegzystować dzieląc jeden budynek.
Warto zatem podawać nie tylko szerzej znane i dostępne w podręcznikach, czy na stronach internetowych informacje, ale przyglądać się wynikom najnowszych badań. Całkiem niedawno niezwykle ciekawe zjawisko odkryli badacze z Malezji. Zaobserwowali, że samice płomykówek są niezwykle przywiązane do terenów, na których się wychowywały. Sowy te, z reguły, prowadzą osiadły tryb życia. Powrót płomykówki do jej pierwotnego miejsca gniazdowania został zaobserwowany podczas translokacji rodziny składającej się z samicy oraz 6 piskląt (w wieku od 2 do 10 dni). Rodzina została niestety pozbawiona ojca, którego nie udało się schwytać. Sowy zostały umieszczone w budce lęgowej oraz odpowiednio zabezpieczone. Przez pierwszych kilka dni miały one zapewnione pożywienie od badaczy, aby mogły zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Dopiero 4 dnia odsłonięte zostały frontowe drzwiczki, aby samica mogła udać się na polowanie i powrócić do normalnego trybu życia. Niestety finalnie opuściła ona swoje młode, które zostały wówczas odchowane ręcznie. Po 8 miesiącach okazało się, że badana samica powróciła do miejsca, z którego została pierwotnie przeniesiona. Pokonała ona trasę liczącą około 40 km. Wywnioskowano, że samica prawdopodobnie powróciła poświęcając swój ówczesny lęg w celu odnalezienia swojego partnera, który pozostał w okolicy ich opuszczonego gniazda. Zatem głębokie przywiązanie płomykówek do stałego miejsca zamieszkania stało się istotnym aspektem działań mających na celu zachowanie tego gatunku.
Obserwacje takie jak ta z Malezji, ale także podobne znane z wielu krajów Europy i Azji, mają ciekawe implikacje praktyczne. Po powieszeniu sowiej budki, warto cierpliwie poczekać – czasami nawet parę lat – aż przybędą ptaki. Ale kiedy już się pojawią, to pozostaną z nami na dłużej.
Literatura
Goławski A., Kasprzykowski Z., Kowalski M. 2003. The occurrence of the Barn Owl Tyto alba in sacred buildings in central-eastern Poland. Ornis Hungarica, 12-13, 275-277.
Saufi, S., Ravindran, S., & Salim, H. (2019). Homing Instinct of a Female Barn Owl (Tyto alba). Journal of Raptor Research, 53, 343-345.