Przysłuchując się debacie publicznej, jak i rozmowom koleżanek i kolegów, czasami odnoszę wrażenie, że scjentyzm przysłonił rzeczywiste osiągnięcia, ale i ograniczenia nauki. Zapomina się, że tworzenie nauki to proces ciągły, ze swoją historią, ale i przyszłością. Że, tak jak dziś uśmiechamy się czytając o pewnym „naukowym” podejściu do życia sprzed wieków, a nawet dekad, tak najprawdopodobniej nasze czasy będą wywoływały uśmieszek politowania u potomnych.
By sobie ten proces lepiej uświadomić warto sięgnąć po niedawno wydana książkę Zapomniana historia nauki Krzysztofa Rejmera. Jej podtytuł Panny apteczkowe, znachorzy i kołtuny sugeruje jakieś nawiązanie do historii medycyny. Nic z tych rzeczy, praca ma znacznie szerszy charakter, a tematy zdrowia – choć ważne – nie przysłaniają przekazywanych treści. Karmią czytelniczą ciekawość licznymi połączeniami z historią (co wszak oczywiste), ale też psychologią, socjologią, polityką i sprawami gospodarczymi. Zdecydowanie, i na szczęście, nie jest to zbiór suchych faktów, ale prawdziwa opowieść. Dla osób z wyobraźnią pewnie ciekawsza niż współczesne kino akcji. O co zresztą nietrudno. Lepiej niż przesiadywać przed ekranem, czytać książki!
Nie chcę zdradzać, punkt po punkcie, czego można się dowiedzieć. Czasem to historie zaiste poruszające. Oto zoologiczny przykład: W XVIII w. w celu pozbycia się kołtunów z włosów radzono spożywać gotowanego jeża lub polewać głowę gorzałką – następnie ją podpalając.
Skąd autor czerpał te i inne pomysły? Z uważnej lektury dzieł innych. Popatrzmy na fragment z Encyklopedii staropolskiej Z. Glogera: W każdym dworze i dworku polskim znajdowała się domowa apteczka […] Śpiżarnia pańska z apteczką zostawała pod zarządem i pieczą panny apteczkowej, która wydawała kucharzom, smażyła konfitury, urządzała nalewki i domowe lekarstwa, piekła pierniki i z dziewczętami zbierała zioła lecznicze. Była to zwykle albo daleka krewna, albo uboga panna i sierota, która za mąż nie wyszła, ale w domu możniejszym znalazła opiekę i ciepło rodzinne […] Panna apteczkowa, jako opiekunka chorych we dworze wiejskim, jako najwierniejsza przyjaciółka domu i rodziny swoich państwa, jako niestrudzona i umiejętna pracownica, była w dawnem społeczeństwie polskim, nie znającem dzisiejszego roznerwowania, bardzo pospolitym a sympatycznym typem starej panny.
Zapomniana historia nauki. Panny apteczkowe, znachorzy, kołtuny to zestaw historii, podany bez specjalnego klucza. Każda z nich mogłaby być wydana jako oddzielny esej. To historii nie tylko niezwykłe, ale też mocno poruszające ciekawość i nakłanianie do poszukiwań na własną rękę. Sam w trakcie lektur sprawdzałem wiele informacji i poszukiwałem dodatkowych, a wrażeniami niemal na bieżąco dzieliłem się z grupa interesujących się podobnymi zagadnieniami przyjaciół. Nawet chciałem napisać do autora, pana Krzysztofa Rejmera. Dowiedziałem się jednak, że zmarł wiosną bieżącego roku. Pozostawił po sobie nie tylko publikacje naukowe, książki popularno-naukowe, ale też tomiki poezji. Bardzo żałuję, że wcześniej nie zauważyłem jego prac, czy choćby artykułów w miesięczniku Delta. Teraz próbuję to nadrabiać, do czego innych zachęcam. I może jeszcze na zupełne zakończenie tejże recenzji informacja z okładki książki: Czy wiesz, że: w XVII w. Polaków uznawano za naród wyróżniający się ponadprzeciętnym zdrowiem? Zasługą tego miały być m.in. spanie na twardym posłaniu i … pogodne usposobienie. Stare dobre czasy – mocno popieram i za taką atmosferą tęsknię. Tymczasem idę się położyć na twardym materacu, poprawiając swoje usposobienie napojami i lekturami. Nadchodzą Święta!
Rejmer Krzysztof, Zapomniana historia nauki. Panny apteczkowe, znachorzy, kołtuny. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. ISBN: 978-83-01-20539-3, ss. 417, cena: 59,00 zł