Dzik jak święta krowa, służby jak dzieci we mgle, stawką być albo nie być dla polskiego sektora trzody chlewnej

Redakcja
z gospodarstwa dzik jak swieta krowa portal ceny rolnicze pl 1

Dzik euroazjatycki - przodek świni domowej, entuzjasta kukurydzy i rzepaku, wybitny propagator leśnego joggingu, a dla hodowców trzody chlewnej po prostu czarny, włochaty skurczybyk z afrykańskim syfilisem i  ze znajomościami na najwyższych szczeblach władzy, bo jak inaczej wyjaśnić to, co się ostatnio wokół niego w Polsce dzieje?

 

Afrykański Pomór Świń sieje spustoszenie po chlewniach na wschodzie kraju, tyle mówi się że Wisła jest naturalną barierą ochronną nie do pokonania przez dziki, (które są głównym wektorem jego roznoszenia) a tymczasem odławia się je pod Legionowem i przewozi na drugą stronę rzeki (tak o Wisłę chodzi!) do Puszczy Kozienickiej. I najlepsze: "Inspekcja Weterynaryjna nie wyklucza, że wśród nich mogły znaleźć się zakażone sztuki. Resort rolnictwa ocenia, że sprawa jest poważna".


Rzeczywiście jest poważna, bo nie jest do końca jasne, czy dzikom podczas transportu zapewniono właściwy dobrostan: nie wiadomo, czy żołędzie którymi je karmiono były świeże i czy miały zapewniony stały dostęp do szerokopasmowego internetu na całej długości przejazdu rządowej kolumny.


A teraz całkiem poważnie, osoby odpowiedzialne za wydanie decyzji o odłowie i relokacji dzików za Wisłę powinny zostać relokowane razem z nimi w charakterze ich leśnych opiekunów (a co jeśli takiego dzika przewiało w transporcie? Kto poda mu szklankę wody?).


My pytamy, gdzie była weterynaria?
W sumie może lepiej jakby jej nie było, bo wtedy można by zarzucić naszym służbom jedynie brak przepływu informacji, a nie skrajny debilizm, na który nawet Zbigniew Ziobro nie przewidział jeszcze paragrafu.


Jedyną receptą na problem rozprzestrzeniania się ASF po kraju, to masowy odstrzał dzików. Z procy, łuku, AK-47, Rosomaka, Leoparda, F-16, z systemu rakietowego ziemia-ziemia Homar - nie ważne z czego. Dzik w zoo i ewentualnie wybranych parkach narodowych – to priorytet na dziś. To nie koala wielka, że się w niewoli rozmnażać nie chce.


Spójrzmy na Niemcy, do ich granicy ASF ma jeszcze kilkaset kilometrów, a już Bundestag i jego służby działają.
Dzik znalazł się tam na celowniku nawet opiekunek do dzieci i emerytów w domach spokojnej starości. Jeśli Niemcy podejdą do sprawy pieczołowicie (a pieczołowitość w pewnych sprawach ten naród ma we krwi), to za miesiąc - dwa - maksymalnie pół roku, na safari z dzikiem jeździć się będzie do Polski. Już widzimy te nagłówki w Bildzie, czy we Frankfurter Allgemeine Zeitung : „Zieloni chowają dziki po piwnicach”. „Dzik na granicy wymarcia, ostatnie 5 sztuk widziano pod Berlinem”.Żeby nasze władze podeszły do dzika jak Szyszko do kornika w Białowieży, to już dawno zapomnielibyśmy o problemie. A tak stoimy w obliczu ogromnego zagrożenia dla krajowego sektora produkcji trzody chlewnej i najgorsze w tym wszystkim jest to, że tam na górze chyba nikt nie zdaje sobie z tego jeszcze do końca sprawy.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz