– Za węgiel muszę zapłacić już 3000 zł za tonę. Owies mogę sprzedać za 1200 – 1300, pszenicę najwyżej za 1800 złotych za tonę. Chyba jasne jest, czym bardziej opłaca się palić w piecu? – pyta retorycznie jeden z rolników, który dodaje, iż za węgiel musi zapłacić, a na spalonym zbożu co prawda nie zarobi, ale za to będzie miał ciepło.
Temat spania zbożem poruszyła niedawno redakcja portalu innpoland.pl. - Wszystko zaczęło się pod koniec pierwszej dekady obecnego wieku. Problemem były wyjątkowo niskie ceny zbóż w skupie. Wtedy część rolników postanowiła po prostu spalać zboże, bo i tak nie mogli na nim godnie zarobić. A tak przynajmniej mieli ciepło w gospodarstwie – przypomina serwis internetowy.
- Wielu ludzi uważa, że to niemoralne, że to nie w porządku. Niemoralne to jest żądanie 3 tysięcy za tonę węgla. A zbóż mamy sporo, zawsze część idzie na zmarnowanie. Są przecież choroby zboża, statystycznie 5-10 procent produkcji nie da się sprzedać – mówi innpoland.pl jeden z rolników. Próbował palić zbożem w piecu, test uważa za udany. - Już dziś znam takich, którzy wysiali sobie parę hektarów owsa na opał. A są i tacy, co planują spalać pszenicę, jeśli cena węgla nie spadnie – dodaje.
Średnia kaloryczność węgla to ok. 25-27 MJ/kg. Ekogroszek ma mniejszą wydajność – ok. 23 MJ/kg. Z badań polskich naukowców z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie wynika, że zboże daje mniej energii – od ok. 17 MG/kg w przypadku pszenicy, po prawie 19 w przypadku owsa. Jakość zboża ma znaczenie – dobre pali się nieco lepiej od tzw. porośniętego (nieprzydatnego do konsumpcji).
- A to oznacza, że spalanie zboża przy cenie wynoszącej trzy czwarte ceny węgla jest już finansowo opłacalne. I jeśli w Polsce nie spadnie cena węgla, albo mocno nie podrożeją zboża, to nad wsiami będzie się unosił swąd palonego chleba. Tak właśnie pachnie palone w piecu zboże – czytamy w innpoland.pl. Pełna treść publikacji dostępna jest tutaj - kliknij.