Dzisiaj posłowie obecni na sejmowej komisji rolnictwa usłyszeli kilka słów gorzkiej prawdy na temat swojej działalności politycznej. Głos zabrał hodowca bydła mlecznego z Podlasia, który pytał wprost: kiedy parlamentarzyści zaczną działać w interesie Polaków? Gospodarz podkreślał, że rolnicy nie oczekują jałmużny z budżetu państwa, ale godnej zapłaty za swoje produkty.
- Z całym szacunkiem dla wszystkich. Dzięki pani właśnie został wyemitowany program w przyjaznej dla rolników telewizji, w TVN-ie. Pani właśnie mówi, że jesteśmy światową czołówką w produkcji drobiu i mamy taką sprzedaż. A dzięki czemu? – pytał Zdzisław Łuba, rolnik z Podlasia, który te słowa kierował do posłanki Małgorzaty Tracz, która żaliła się w czasie komisji, że w Krajowym Planie Strategicznym zabrakło zakazu chowu klatkowego. Wspominała również o materiale TVN-u "Śmierć kur", który niedawno wywołał burzę wśród rolników . – A dzięki temu proszę pani, że nie musimy utylizować tych odpadów, podczas gdy inne kraje to robią. A czemu nie utylizujemy? Bo mamy futerka, czyli zwierzęta futerkowe. Ich właściciele biorą te odpady i jeszcze za nie płacą. Dzięki temu możemy być w czołówce, a pani chce inaczej. Państwo jako Zieloni, jako Otwarte Klatki, jako Viva – przykro mi, że jeden przedstawiciel PSL-u brał w tym udział – mówicie, że ta kura tak chowana jest taka szczęśliwa i daje tak dobre jajka. Ja się pytam: państwo posłowie i senatorowie, czy wy macie źle? – pytał działacz izb rolniczych z Podlasia.
To my w pandemii siedzieliśmy w klatkach
- Wybraliśmy was i dajemy wam wszystko. Powiem po chłopsku: macie koryto? Czemu o nas nie dbacie? Gdzie jest polski Ursus? Wczoraj na protestach były ciągniki z innych krajów. Gdzie nasz Ursus? Zadbaliście? Nie ma Ursusa. Pani dba o klatki, o zwierzęta, a niech zadba pani o polskiego rolnika. A w klatkach to my siedzieliśmy w pandemii. Dzieciaki chorowały, wszyscy chorowali, a pani o kury strasznie dba. Ci którzy mają kurniki, to oni chcą pani oddać te kurczaki i kogutki. Proszę je chować, rolnicy oddadzą za darmo. Zobaczy pani ile to kosztuje. To nie jest takie proste. A ja jestem rolnik z Podlasia. My hodujemy krowy, produkujemy mleko kochana pani. Wie pani jaki to jest nakład? Do tuczu nakładczego nie potrzeba żadnej ziemi, żadnych maszyn. Do kurników nie potrzeba żadnej ziemi, żadnych maszyn – wyjaśniał Zdzisław Łuba w swoim emocjonalnym wystąpieniu.
- Ja przyjechałem tu od rolników z Podlasia. Mam podziękować za to, że producenci trzody chlewnej dostali od pana premiera za te maciory. Dziękuję w imieniu tych rolników. Dostali na maciory i na wyrównanie. Ale oni mówią, że nie chcą żadnej jałmużny! Oni nie proszą o żadne pieniądze z budżetu! Oni mówią, że im się należy od tych firm, które kupują. Jeśli wy jako rząd macie na to wpływ, to działajcie. Może to co pan komisarz Wojciechowski powiedział – może ten system hiszpański będzie dobry. Poniżej kosztów produkcji nie można sprzedawać. Jak można sprzedawać prosiaka poniżej kosztów produkcji? Koledzy na parę dni zablokowali sprzedaż do zakładów. Świnie przyjechały z Niemiec i mimo transportu im się opłaci? Pytam o najważniejszą rzecz: jesteście panowie posłami i senatorami. Czy macie źle? Macie kilometrówki, co za to paliwo można obrobić niemałe gospodarstwo. Zacznijcie działać dla nas Polaków – apelował Zdzisław Łuba.