Pani Ewie z woj. świętokrzyskiego wyprosiła się maciora. Problem w tym, że kobieta znajdowała się w kwarantannie z powodu zakażenia członka rodziny koronawirusem. Weterynarz nie przyjechał do gospodarstwa, w konsekwencji czego padły 3 z 4 prosiąt. Później pojawił się problem z odebraniem padłych zwierząt i opróżnieniem szamba. To tylko jeden z przykładów problemów z jakimi borykają się rolnicy na kwarantannie. Wielu obawia się, że procedury mogą spowodować, iż niektóre gospodarstwa, które znajdą się w takiej sytuacji, np. w czasie żniw czy sianokosów, mogą nie podnieść się z powodu strat finansowych jakie wywoła przymusowa izolacja.
- Pani Ewa z woj. świętokrzyskiego zajmuje się hodowlą bydła, trzody chlewnej, produkcją zboża i ziemniaków. Podczas kwarantanny napotkała na szereg problemów. Kilka tygodni temu trafiła do szpitala, w karetce okazało się, że ma koronawirusa. Domownicy musieli przejść kwarantannę. Zaraz po jej zakończeniu okazało się, że zachorowała teściowa i znów cała rodzina została zamknięta w czterech ścianach. Jak to na wsi- pocztą pantoflową, wszyscy wiedzieli, kto jest chory, a kto nie może wychodzić. Kiedy o chorobie w domu pani Ewy dowiedział się weterynarz przestał odbierać telefony. W tym czasie wyprosiła się maciora. Okazało się, że nie ma pokarmu. Pilnie potrzebny był lekarz. Weterynarz znów odmówił pomocy. A pani Ewa sama próbowała dokarmiać zwierzęta, jednak się nie udało ich uratować. Zdechły 3 świnki z 4. Prawdopodobnie maciora potrzebowała leków. Truchła świń trzeba było wywieźć- i tu znowu problem. Firma utylizacyjna bała się przyjechać do rodziny na kwarantannie. Zaproponowali, by świnie wyrzucić przed płot. W taki sposób nie było kontaktu pracownika firmy z członkiem rodziny, który miał przebywać w zamknięciu. Akurat w tym czasie zapełniło się szambo i znowu pojawiły się problemy. Kolejna firma odmówiła wykonania usługi. Nieczystości trzeba było wylać na pole. Coraz więcej rolników obawia się o przyszłość. Szukają informacji, ale nikt im nie chce ich udzielać. Pani Ewa dzwoniła do Izby Rolniczej ze swojego regionu, ale tam także telefon przestał odpowiadać – opisuje na swoim facebook’owym profilu Agro Unia.
- Mamy ogromne obawy, co kiedy będą wzmożone prace na polu, w okresie sianokosów, żniw, nie daj Boże spadnie grad. Co wtedy, gdy rolnik jest na kwarantannie? Gospodarstwo upada! W gospodarstwie liczy się każdy dzień, każda godzina. Dziś nie ma żadnych wytycznych. Kto ma w tym czasie nam pomóc? Chcemy jasnych procedur - powiedziała Agro Unii pani Ewa.
Agro Unia pytała w Głównym Inspektoracie Sanitarnym o to jakie procedury powinny być stosowane w podobnych sprawach, by nie zdestabilizować funkcjonowania gospodarstwa. Wg organizacji Michała Kołodziejczaka, odpowiedź była lakoniczna. - Osoba skierowana na kwarantannę z zasady nie może opuszczać miejsca zamieszkania. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy osoba ta udaje się na test diagnostyczny lub inne pilne zabiegi medyczne. W przypadku rolników miejscem odbywania kwarantanny jest cały obszar gospodarstwa rolnego. Zatem rolnik w czasie kwarantanny może zajmować się inwentarzem i wykonywać prace polowe, z zachowaniem zasady unikania kontaktów z innymi osobami – napisał rzecznik GIS. Rodzą się jednak kolejne pytania. Co z rolnikiem, który aby dotrzeć na pole musi wjechać na drogę publiczną? Co ma zrobić rolnik w kwarantannie, gdy weterynarz odmówi pomocy?