Gdzie są obrońcy praw zwierząt gdy wybija się prośne lub karmiące lochy?

Facebook pana Henryka

- Jest mi też przykro, że ludzie sądzą, że hodowca to tylko liczy pieniądze, a zwierzęta go mało obchodzą. I chyba dlatego nam kazano w tym uczestniczyć - zaganiać świnie i ładować do kontenerów, gdzie ja i mój brat wolelibyśmy nie patrzeć na to, a co dopiero w tym uczestniczyć. Ale co tam przecież po gospodarzu to spływa jak woda po kaczce. Niestety nie spłynęło, ale dziesiątki lat tradycji hodowlanej tak – stwierdza pan Henryk spod Olsztyna, któremu z powodu ASF wybito niedawno wszystkie świnie utrzymywane w gospodarstwie.

 

Pewnie już większość wie, ale powiem, że 22 sierpnia wybito w naszym gospodarstwie wszystkie świnie ze względu na to, że w stadzie stwierdzono ASF. Przepraszam, że dopiero teraz piszę o tym, ale musiałem trochę ochłonąć. Mógłbym teraz pisać o nieudolnej walce rządu z tą chorobą, o opozycji, która głównie skupia się na walce z PiS-em, o celebrytach, którzy na wszystkim się znają, no i o tzw. zielonych, którzy uważają, że oni najlepiej wiedzą, a także o zmanipulowanych mediach. Skupię się jednak na tym żeby wyjaśnić Wam parę rzeczy. Zastanówcie się czy nie byłoby lepiej, jak na początku ubiegłego roku, co tak ludzie protestowali na ulicach miast, gdyby odstrzeliliby dziki w tych obszarach gdzie występował ASF? Belgia, a wcześniej Czechy, pokonały chorobą właśnie poprzez redukcję dzików na danym terenie. Gdyby tak uczyniono byłaby duża szansa na zatrzymanie tej choroby, a tak tymczasem likwidowane są kolejne hodowle świń, a dziki są redukowane nie tylko przez myśliwych, ale też przez tę chorobę. W naszym województwie, tylko w tym roku, znaleziono 1100 sztuk padłych dzików na ASF. Nie mogę zrozumieć, że protestujący użalają się nad zabijaniem prośnych loch dzika, a nie przejmują się tym, że jak są likwidowane stada świń, tak jak u nas, to są zabijane lochy prośne, np. dzień przed terminem, jak i te z małymi prosiakami, prosiaki które jeszcze ssały matkę, po prostu wszystko. Takie różne podejście do ja nazywam rasizmem zwierzęcym. Ktoś powie, że świnie i tak by były zabite, ale lochy i prosiaki jeszcze by pożyły. Mówi się o niehumanitarnym zabijaniu dzików, a ja się pytam gdzie był humanitaryzm jak świnie nam zabijano? Jest mi też przykro, że ludzie sądzą, że hodowca to tylko liczy pieniądze, a zwierzęta go mało obchodzą. I chyba dlatego nam kazano w tym uczestniczyć - zaganiać świnie i ładować do kontenerów, gdzie ja i mój brat wolelibyśmy nie patrzeć na to, a co dopiero w tym uczestniczyć. Ale co tam przecież po gospodarzu to spływa jak woda po kaczce. Niestety nie spłynęło, ale dziesiątki lat tradycji hodowlanej tak. Następna kwestia to bioasekuracja, powtarzana przez obrońców dzików jak mantra. To ja powiem, że utrzymanie twardych rygorów bioasekuracyjnych w gospodarstwie, gdzie na jednym podwórku jest chlewnia i ciągniki z maszynami, gdzie ten sam człowiek chodzi przy świniach i pracuje w polu, to utopia. Warunki bioasekuracyjne są w stanie spełnić tylko duże fermy, a nie gospodarstwa rodzinne. Czy zieloni nie mówią, że powinny zachować się te małe hodowle, gdzie zwierzę ma lepsze warunki, a powinno się likwidować te duże fermy? Otóż powiem Wam, że takie działania wywołują skutek odwrotny i za niedługi czas, przy takim działaniu w Polsce, będą głównie duże fermy hodowlane, a dziki po tej chorobie będą dalej, bo to jest gatunek łatwo przystosowujący się, wszystko żrący i plenny – kończy wpis opublikowany w mediach społecznościowych pan Henryk spod Olsztyna. - Gospodaruje razem bratem i prawdopodobnie nic nie dostaniemy. Tak sobie myślę, że bioasekuracja jest chyba po to, żeby później nie płacić odszkodowania, bo łatwo znaleźć uchybienia w jej przestrzeganiu. Żeby było zabawniej, to zboże, które teraz jest nam zbyteczne, nie może zostać sprzedane, bo jest dwumiesięczny okres karencji. O wznowieniu hodowli nie myślimy - dodaje pan Henryk. 

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz