Hodowcy świń praktycznie bez szans na przyznanie pomocy suszowej

Wielu producentów trzody chlewnej czuje się pokrzywdzonych decyzjami administracji państwa o zakresie przyznawanej pomocy suszowej. Jeden z producentów z Wielkopolski uważa, że zasadniczo żaden hodowca, którego zna, nie osiągnął wymaganego poziomu strat powyżej 30 proc., który pozwoliłby na przyznanie pomocy w ramach środków publicznych. Pozostaje im pomoc de minimis. 

 

Wczoraj skontaktował się z naszą redakcją zarządca spółdzielni z północnej Wielkopolski, która prowadzi hodowlę świń. Spółdzielnia utrzymuje 400 macior, produkując w cyklu zamkniętym rocznie ok. 9000 tuczników. Wszystkie są ubijane w lokalnej rzeźni. Ponadto spółdzielnia posiada ok. 390 ha upraw. Mimo niezłego roku bieżącego i przyzwoitych cen rynkowych, wielu hodowców, którzy przetrwali zeszłoroczny kryzys, dopiero teraz staje na nogi, W tym wstawaniu nie pomoże nazbyt państwo, ponieważ trzodziarze są w praktyce wyłączeni z możliwości otrzymania pomocy publicznej, czyli dopłat do hektara w wysokości 1000 zł i 500 zł, o ile uprawa jest ubezpieczona. Jeśli nie, stawki są obcinane o 50 proc. Nasz rozmówca jednak nie może liczyć na takie wsparcie i podejrzewa, że mało który producent świń otrzyma pomoc suszową w postaci dopłaty do hektara.

 

- Ja mam straty w gospodarstwie określone ogółem na poziomie 10 proc., a w zeszłym roku dokładałem do każdego tucznika 100 zł. Sprzedałem ok. 9000 świń i proszę sobie wyobrazić jaką wtopę zaliczyłem. Moja spółdzielnia straciła 900 tys. zł. Dobrze, że mamy coś takiego jak fundusz zasobowy i z tego się to wszystko pokrywa. Ale to nieważne ile ja miałem strat. Susza to susza i dotyka ona wszystkich. Dlaczego więc producenci bydła mogą się ubiegać o pomoc, a my nie? Przecież na mleku był cały czas zysk. Przecież ktoś tę produkcję zwierzęcą musi prowadzić, a to bezpośrednio łączy się z paszami i produkcją roślinną. Jeżeli upadnie produkcja zwierzęca, to zaraz za sobą pociągnie produkcję roślinną. Ja w tym siedzę, rozmawiam z młynami. Jeszcze dwa lata temu było trzeba się postarać, żeby kupić otręby. Teraz młyny proszą żeby to od nich odkupić. Dlaczego tak jest? Bo produkcja zwierzęca się zwija, a niedługo ta tendencja się pogłębi i ci co mają zboża czy kukurydzę sami uduszą się w tym - przestrzega hodowca z Wielkopolski.

 

Nasz rozmówca wyjaśnia, że kontaktując się  z naszą redakcją, chciał zwrócić uwagę środowiska rolniczego na ten problem i nie chodzi wyłącznie o jego spółdzielnię, ale o cały sektor trzody chlewnej. - Chodzi o to żeby ci, co te przepisy ustalają, przestali opowiadać dyrdymały, że rolnikom się ta pomoc należy, że nikt im łaski nie robi. Hodowcy trzody pozostają z niczym. Czy mamy znowu drogi blokować? - pyta hodowca.

 

Szef spółdzielni podkreśla, że jest ona samowystaczalna pod względem produkcji roślinnej, o ile uprawy nie są nękane przez srogie warunki atmosferyczne. - Jeśli jest taki rok jak ten, to muszę dokupić zboże. Mam swój kombajn, wymucę kukurydzę u gospodarza i zapłacę. Mam też suszarnię i jakoś się to kręci. To jednak nie w tym rzecz, żebyśmy byli jako trzodziarze pomijani we wszystkim. Dlaczego oni nas tak traktują? Czy o to chodzi, żeby rodzimą produkcję rozłożyć? Żeby to wszystko było na kontraktach? - pyta hodowca z Wielkopolski. Dodaje w tym kontekście, że w ostatnim czasie jego spółdzielnia jest kontrolowana przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. - Wymaga się od nas cuda wianki. Mam zbiornik na gnojowicę, mam hektary, które pozwalają mi ją wywieźć. Jak to robią w takim razie firmy, które hodują po 2-3 tys. tuczników na jeden rzut i dysponują areałem po 4-5 ha? Są przepisy, które mówią jasno, że nie wolno sprzedać więcej niż 30 proc. wyprodukowanej gnojowicy. I co oni z tym robią, jak to się ma do przepisów? To są pytania, które normalny rolnik zadaje, tylko nikt nie potrafi na nie odpowiedzieć - stwierdza zarządca spółdzielni.

 

W tym roku w spółdzielni oszacowano straty w produkcji roślinnej na 46 proc., a ogólne straty, wraz z produkcja zwierzęcą, wyniosły 10,4 proc. - W tej chwili tylko w kukurydzy mam 85 proc. Zgłosiłem to już do gminy. Wjechałem w kukurydzę i wiem czego się mogę spodziewać. Poza tym mam pszenżyto, jęczmień ozimy i żyto. W tych uprawach straty wyniosły 30-40 proc. - ocenia nasz rozmówca. Zatem dystans do ogólnych strat na poziomie minimum 30 proc. jest odległy. - Myślę, że niewielu trzodziarzy osiągnie ten pułap. Rozmawiam trochę z ludźmi i jeszcze nie spotkałem hodowcy, który by osiągnął ten poziom. W ogólnej mają po 8-9 proc. strat. To jest trochę takie karanie rolnika, że te świnie w ogóle ma w chlewni i produkuje dobrą wieprzowinę. A my taka właśnie produkujemy i nie mam problemu ze sprzedażą. Mogę to sprzedawać wszędzie i każdy chętnie kupi. To polska świnia i polska maciora, polska rasa. Zwierzęta są trzymane na wysokim poziomie dobrostanu, ze ściółką, z podgrzewanymi podłogami. Wszystko to jest na ludzkim poziomie – podkreśla przedstawiciel spółdzielni.

 

 ***

Zgodnie z § 13v rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 27 stycznia 2015 r. beneficjentem pomocy może być producent rolny:

 

- któremu został nadany numer identyfikacyjny w trybie przepisów o krajowym systemie ewidencji producentów, ewidencji gospodarstw rolnych oraz ewidencji wniosków o przyznanie płatności,

 

- w którego gospodarstwie rolnym szkody w uprawach rolnych spowodowane wystąpieniem w 2019 r. suszy, huraganu, gradu, deszczu nawalnego, przymrozków wiosennych lub powodzi, w rozumieniu przepisów o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich, powstałe na powierzchni uprawy objęły co najmniej 30% danej uprawy,

 

- będący mikroprzedsiębiorstwem, małym albo średnim przedsiębiorstwem w rozumieniu załącznika nr l do rozporządzenia nr 702/2014.

 

W ślad za przepisami rozporządzenia powyższa pomoc będzie udzielana w dwóch różnych formułach: 

 

- poza formułą pomocy de minimis, na warunkach określonych w rozporządzeniu nr 702/2014 w przypadku gdy szkody spowodowane w 2019 r. suszą, huraganem, gradem, deszczem nawalnym, przymrozkami wiosennymi lub powodzią, oszacowane przez komisję powołaną przez wojewodę właściwego ze względu na miejsce wystąpienia szkód będą wynosić powyżej 30% średniej rocznej produkcji rolnej w gospodarstwie rolnym,

albo

 

- w ramach formuły pomocy de minimis w rolnictwie, zgodnie z przepisami rozporządzenia nr 1408/2013 w przypadku gdy szkody spowodowane w 2019 r. suszą, huraganem, gradem, deszczem nawalnym, przymrozkami wiosennymi lub powodzią, oszacowane przez komisję powołaną przez wojewodę właściwego ze względu na miejsce wystąpienia szkód będą wynosić nie więcej niż 30% średniej rocznej produkcji rolnej w gospodarstwie rolnym.

 

Zgodnie z ogłoszeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, stawki pomocy wynoszą:

 

1000 zł na 1 ha powierzchni uprawy, na której powstały szkody spowodowane wystąpieniem w 2019 r. suszy, huraganu, gradu, deszczu nawalnego, przymrozków wiosennych lub powodzi, obejmujące co najmniej 70% danej uprawy, w tym wieloletnich użytków zielonych. Stawka ta nie dotyczy wieloletnich użytków zielonych, na których obsada zwierząt z gatunku bydło, owce, kozy lub konie wynosi poniżej 0,3 sztuki dużej jednostki przeliczeniowej na 1 ha tych użytków;

 

500 zł na 1 ha powierzchni uprawy, na której powstały szkody spowodowane wystąpieniem w 2019 r. suszy, huraganu, gradu, deszczu nawalnego, przymrozków wiosennych lub powodzi, obejmujące co najmniej 30% i mniej niż 70% danej uprawy, w tym wieloletnich użytków zielonych. Stawka ta nie dotyczy wieloletnich użytków zielonych, na których obsada zwierząt z gatunku bydło, owce, kozy lub konie wynosi poniżej 0,3 sztuki dużej jednostki przeliczeniowej na 1 ha tych użytków;

 

500 zł na 1 ha powierzchni wieloletnich użytków zielonych, na której powstały szkody spowodowane wystąpieniem w 2019 r. suszy, huraganu, gradu, deszczu nawalnego, przymrozków wiosennych lub powodzi, obejmujące co najmniej 70% wieloletnich użytków zielonych, i na której obsada zwierząt z gatunku bydło, owce, kozy lub konie wynosi poniżej 0,3 sztuki dużej jednostki przeliczeniowej na 1 ha tych użytków;

 

- 250 zł na 1 ha powierzchni wieloletnich użytków zielonych, na której powstały szkody spowodowane wystąpieniem w 2019 r. suszy, huraganu, gradu, deszczu nawalnego, przymrozków wiosennych lub powodzi, obejmujące co najmniej 30% i mniej niż 70% wieloletnich użytków zielonych, i na których obsada zwierząt z gatunku bydło, owce, kozy lub konie wynosi poniżej 0,3 sztuki dużej jednostki przeliczeniowej na 1 ha tych użytków.

 

Przeliczenie zwierząt z gatunku bydło, owce, kozy lub konie na duże jednostki przeliczeniowe będzie dokonywane w sposób wskazany w załączniku nr 2 do rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju wsi z dnia 18 marca 2015 r. w sprawie szczegółowych warunków i trybu przyznawania pomocy finansowej w ramach działania „Działanie rolno-środowiskowo-klimatyczne" objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020 (Dz. U. poz. 415, z późn. zm.).

 

Pomoc, niezależnie od podanych stawek pomocy, zgodnie z postanowieniami:

 

- § 13v ust. 10 ww. rozporządzenia, nie może przekroczyć 80% (lub w przypadku gospodarstw na obszarach ONW 90%) kwoty obniżenia dochodu z produkcji rolnej:

 

- § 13v ust. 11 ww. rozporządzenia, w przypadku gdy łączna wysokość pomocy ustalonej zgodnie z ust. 10 oraz pomocy otrzymanej na podstawie odrębnych przepisów, wraz z odszkodowaniami z zakładu ubezpieczeń, przekraczałaby kwotę, o której mowa w ust. 10 pomoc zostanie udzielona w wysokości stanowiącej różnicę między kwota obliczoną zgodnie z ust. 10, a wysokością pomocy otrzymanej na podstawie odrębnych przepisów i otrzymanych odszkodowań.

 

ARiMR informuje również, że zgodnie z zapisami § 13v ust. 13 ww. rozporządzenia, pomoc pomniejsza się o 50% jeżeli w dniu wystąpienia szkód w uprawach rolnych co najmniej 50% powierzchni upraw w gospodarstwie rolnym, z wyłączeniem wieloletnich użytków zielonych, nie było ubezpieczonych co najmniej od jednego z ryzyk określonych w § 2 ust. 1 pkt 3 rozporządzenia.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz