Jak pani Beata nie wpuściła ASF-u do chlewni

W jednej ze wsi w gminie Biała Podlaska pani Beata toczy samotną bitwę z wirusem ASF i aparatem urzędniczym. Właścicielka tego gospodarstwa udowadnia od kilkunastu miesięcy, że walkę z tą zjadliwą chorobą można wygrać dochowując podstawowych zasad bioasekuracji. Jej maciora jest tego żywym dowodem, choć już wiele uczyniono by jej tam nie było.

 

Pani Beata udowodniła przez półtora roku, że ASF nie jest tak groźny jak go malują. W tym czasie udało jej się utrzymać jedną lochę, a wcześniej wiele pochodzących z jej miotów prosiąt. Jak przedstawia w materiale filmowym Krzysztof Tołwiński z Federacji Gospodarstw Rodzinnych (materiał opublikowano pod koniec grudnia), jej gospodarstwo jest zabezpieczone dobrze. Są stosowne tabliczki, jest nasączona mata dezynfekcyjna, a posesja jest ogrodzona

 

W sąsiednim gospodarstwie oddalonym o 200 metrów od posesji pani Beaty, w połowie 2017 r. wykryto ASF i zlikwidowano hodowlę trzody chlewnej. Naówczas pani Beata miała 15 prosiaków, maciorę i dwa wieprze do ubicia. - Odstawiłam prosięta od maciory i dostały biegunki. Nie mogłam leczyć tam gdzie leczyłam, tylko dzwoniłam do weterynarza. Od razu przez telefon dowiedziałam się, że to jest ASF – mówi pani Beata. - Popołudniu otrzymałam telefon z Inspekcji Weterynaryjnej, że ta pani na mnie czeka cały dzień. Zapytałam na co tak czeka. Usłyszałam, że mam zdechłe świnie. A co, ja je balsamuje? Na drugi dzień pojawił się powiatowy lekarz weterynarii. Zrobiłam awanturę, że w sąsiedztwie nie ma żadnej bioasekuracji. Pytałam, czy jak prosięta mają biegunkę, to już nie mogę ich leczyć? Czy to takie straszne przestępstwo? Chciał mi dać swojego lekarza, ale ja wytypowałam innego. Prosiaki się wyleczyły. I ja się dziwię, jak ja z taką zjadliwą chorobą wygrałam, skoro 200 m obok mnie był wirus ASF? - pyta retorycznie gospodyni z Lubelszczyzny.

 

Pani Beata kontynuowała hodowlę. Wyznaczono jej jednak zakład w Mościbrodach, w którym powinna sprzedać utrzymywane świnie. Zakład skupował tucznika po 3 złote za kilogram wagi poubojowej. - Co więcej, mieliśmy takiego „dobrego” weterynarza wojewódzkiego, który pozwolił ubić tylko jedną świnię w miesiącu. Zatem musiałam sprzedać, a raczej oddać świnie, bo po takiej stawce to tak trzeba nazwać – mówi pani Beata. - Później miałam dostać wyrównanie w wysokości 1,50 zł/kg do sztuki sprzedanego tucznika. Najpierw mi je przyznano, a później odebrano. Nie zgodziłam się na odebranie tych środków, ale przy dopłacie z ARiMR sobie zabrali. Argumentowano, że nie sprzedałam świń w ubiegłym roku, ale ja nie mogłam tego zrobić, bo oni mi tego zabronili. Także potrącono mi z dopłat unijnych. Wygląda to tak, że minister niesie dla mnie szklankę wody i wylewa ją po drodze – ocenia gospodyni z powiatu bialskiego.

 

Pani Beata ma dwoje dzieci. Mąż pomaga w gospodarstwie, ale ze względu na utratę ręki jest osobą niepełnosprawną. Gospodarstwo liczy ponad 20 ha. Oprócz świń, w tym gospodarstwie hoduje się również bydło. Ok 40 proc. struktury finansowej gospodarstwa opierało się jednak na trzodzie chlewnej. - Przede wszystkim nie musiałam kupować tego syfu sprowadzanego z 1996 r. Wypadałoby się na karmę dla psów przerzucić. Po likwidacji hodowli jest agonia. Patrzę z trwogą na sąsiadów, którzy po tym wszystkim rzucili wszystko i pole leży odłogiem. Pozostała nam jedna maciora. Grożono mi już komornikiem. Minęło półtora roku od ASF-u. Nie pozwolono mi inseminować zdrowej maciory, która jest legalnie hodowana. Nie chciano mi wystawić świadectwa zdrowia. Argumentowano, że ta świnia dzisiaj jest zdrowa, a jutro może zdechnąć. Udowodnię, że można hodować zdrowe świnie posiadając 20-30 sztuk. Dziki jak były tak są i jest ich nawet więcej – mówi pani Beata, która gwarantuje, że nie pozostawi na pastwę losu dorobku swojej matki, która po II wojnie światowej wróciła na swoją ojcowiznę i zbudowała to gospodarstwo od podstaw.

 

Pełny zapis rozmowy Krzystzofa Tołiwńskiego z panią Beatą można zobaczyć tutaj - kliknij. 

 

Paweł Hetnał
Autor: Paweł Hetnał
Paweł Hetnał – absolwent Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Wieloletni dziennikarz portali i gazet lokalnych z terenu Podbeskidzia.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz