Ustawa azotanowa to strzał w kolano polskiego rolnictwa

Nasz ekspert od rynku zbóż, który co tydzień komentuje wydarzenia rynkowe w tym sektorze, jest przy okazji wnikliwym ogólnej sytuacji w polskim rolnictwie. Każdego tygodnia odwiedza gospodarstwa w całej Polsce, rozmawia z rolnikami i jego refleksje znakomicie oddają sytuację na polskiej wsi. Nasz rozmówca bardzo krytycznie ocenia ustawę azotanową, która jest kolejną, formalną kłodą rzuconą pod nogi rolników i niesie za sobą poważne dla nich konsekwencje. Jest też naocznym świadkiem upadku hodowli trzody chlewnej w gospodarstwach, które odwiedza.

 

- Jeżdżę po gospodarstwach i tematem na ostrzu noża jest ustawa azotanowa. Rolnicy pytają czemu nie mogą przyorać obornika po wykopaniu buraków? Albo rolnik zebrał kukurydzę, miały być buraki i co mu da wiosną obornik? Zakaz stosowania nawozów azotowych przed 1 marca, gdzie w projekcie ponoć był zapis, że w wyjątkowych sytuacjach będzie można po 15 lutym, ale przy ostatecznej wersji nie wiadomo dlaczego zginął ten zapis, jest dziwaczny. Nie wiadomo po co ktoś wykreśla z ustawy dobre przepisy i strzela polskim rolnikom w kolano. Na zmarzniętą ziemie, np. na terenach Grudziądza, Kwidzyna czy na terenach górzystych, na ciężkich ziemiach, jak ta odwilż puści, to nie ma szans aby wjechać ciągnikami w pole. Po prostu maszyny zjadą z tą wierzchnią warstwą. Także oni muszą to stosować na zmarzniętą ziemię. Byłem w zeszłym roku u rolnika pod Gniewem (woj. pomorskie), to on już 10 lutego saletrzak „walił” na rzepak. Mówię mu: chłopie, to przecież mróz jak cholera, a on mówi: jak za tydzień przyjdzie odwilż, to zapomnij, że ja wjadę do kwietnia. W kwietniu rzepak będzie tak zagłodzony, że ja nic z tego nie zbiorę.

- Wszyscy mówimy o zmianie klimatu, o ociepleniu klimatu, więc nie możemy narzucać sztywnych granic i mówić, że 1 marca jest datą optymalną. Taka data była optymalna, uczyłem się tego w technikum, bo mieliśmy wówczas zimy stulecia. Były wtedy siarczyste mrozy, a śnieg schodził w kwietniu. To było naturalne, że dopiero końcem marca człowiek cokolwiek robił. Ale teraz? Mamy ciepły grudzień i dlaczego po zbiorze rolnik nie może rzucić obornika i go przyorać? Koniec, kropka nie może, bo tylko może do końca października, a później tylko w wyjątkowych sytuacjach w listopadzie może gnojowicę czy obornik wywieźć. A jak nie mam zwierząt i teraz dopiero dostałem z kurników kurzy pomiot?

- Okazuje się, że teraz znowu będzie trzeba nabudować hektary płyt, zgodnie z tymi zmianami przepisów. I znowu co? Żwir do góry, beton do góry i stal do góry. Będzie to co było dziesięć lat temu co budowaliśmy płyty. Później okazało się, że w Agencji ktoś źle zinterpretował przepisy i tak naprawdę nie były one potrzebne. Dzisiaj na płytach rolnicy stawiają maszyny, bo mają fajny, utwardzony teren.

- Do tego dochodzą plany nawozowe. Rolnik musi mieć do iluś hektarów plan nawozowy, musi to być rozpisane, musi być karta pola i cuda wianki. Przypuszczam, że gro tych małych rolników zwróci się do kogoś, albo firmy chemiczne wpadną na to, żeby zatrudnić kogoś do świadczenia tego typu usług. To na podobnej zasadzie jak kupowałem kafelki na remont mieszkania, to wyliczono mi ile dokładnie mam kupić sztuk kafelek. Zapłacę trochę więcej, ale mam projekt i faktycznie kupiłem kafelek tyle ile potrzebowałem, a zostało najwyżej po 2 sztuki. I tu będzie tak samo. Sprzedaję ci nawozy, ale za to robię kartę pola i wszystko wiesz. Jak przejrzałem te wzory, wyliczenia ile mam azotu na polu, to mam stopień doktora rolnictwa i powiem szczerze, że się po głowie podrapałem. Kto wpadł na pomysł tak skomplikowanego wzoru? Ja patrzę miarą swoją, bo ja mniej więcej wiem o co chodzi, orientuje się co to sztuka duża i umiem przeliczyć, ale czy rolnik musi to wiedzieć? Podziwiam rolników, że oni są w stanie z tą Agencją się dogadywać. Można to wszystko podać rolnikowi w dużo przystępniejszej formie.

- Byłem teraz i dwóch rolników. Kompletnie zlikwidowali świnie. Koleżanka pokazywała mi faktury za lata 2009 albo 2010, gdzie sprzedawała tucznika po 5,70 zł/kg i koncentrat kupowała po 30 zł. Byłem świadkiem, bo ładowano przy mnie świnie, zapłacono jej 3,70 zł/kg. Za dwie dostali po 3,20, bo były przerośnięte, a koncentrat 70 zł. A do tego energia do góry, siła robocza do góry, podatki do góry, a świnia jest tańsza o dwa złote. Dlatego rolnicy likwidują wszystko. A jak były świnie, mówi moja koleżanka, to miałam swój obornik, miałam gdzie zutylizować paszowe zboża, bo nie na każdym polu urośnie towar konsumpcyjny i ta świnia to zutylizowała. Teraz też się słyszy po gospodarstwach, że mleko 1,30 w porywach 1,40-,1,50 zł i może jeszcze jakieś premie ekstra. Byłem dzisiaj na spotkaniu w wielkim gospodarstwie i gdzieś do nich dotarło, że mowa jest o 1,30, może nieco więcej na przyszły rok. Także jak posłucha się tych rolników, to wygląda na to, że kolorowo nie będzie. Na pewno nie jest to lekki chleb.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz