Na razie nie ma komu zapylić rzepaku co może odbić się na plonie

Na polach zrobiło się żółto za sprawą kwitnącego rzepaku. Bardzo dużo mówi się o zagrażających mu przymrozkach zapowiadanych w nadchodzącym tygodniu na dni którego przypadają tzw. Zimni ogrodnicy, natomiast w ogóle nie wspomina się o możliwym problemie zapylenia odpowiedniej liczby kwiatów w związku z panującymi chłodami.

 

Temperatura w ciągu dnia już od 10 kwietnia z rzadka przekracza 10-15 stopni Celsjusza, do tego opady deszczu i towarzyszące mu silne wiatry sprawiają, że aktywność zapylaczy jest bardzo niska.

W tak niekorzystnych warunkach radzą sobie jedynie trzmiele, które żerują już w temperaturze 10 stopni. Pszczoły natomiast i to zarówno domowe jak i dzikie (m. in. pszczoła murarka) muszą mieć zdecydowanie cieplej.

 

Badania naukowe wskazują, że zapylony rzepak to wzrost plonowania od 10 do 30%, ale jeśli ta iście jesienna pogoda utrzyma się dłużej, to nie ma co liczyć na fajerwerki w wydajności w żniwa.

Na poniższych fotografiach prezentujemy foto plantacji rzepaku odmiany Garou oraz opóźniony we wzroście groch odmiany La Mancha, który dawno już powinien zakrywać międzyrzędzia, z dnia 6 maja br. spod Zielonej Góry.

• 
• 
• 
• 
• 
• 
• 
• 
•