Zamiatanie pod dywan.

Wszystko wskazuje na to, że za kilka dni może skończyć się interwencja na rynku wieprzowiny.

Już teraz w unijnych magazynach znalazło się 70 tysięcy ton mięsa. Ceny skupu w Europie poszły w górę. Ale hodowcy trzody chlewnej przypominają, że to nie rozwiązanie problemu, ale tylko zamiatanie go pod dywan.

Obiecana przez Komisję Europejską po aferze dioksynowej interwencja na rynku rozpoczęła się 1-ego lutego i jak na razie można powiedzieć, że zainteresowanie przechowywaniem wieprzowiny jest bardzo duże. W samej tylko Polsce do magazynów trafiło już prawie 7 tysięcy ton mięsa. A to oznacza, że kto chce skorzystać z tego mechanizmu, powinien się spieszyć.

Jak zauważa Lucjan Zwolak, wiceprezes Agencji Rynku Rolnego, w chwili obecnej nie ma limitów, natomiast można się spodziewać, że osiągnięcie poziomów zakładanych przez Komisję Europejską spowoduje wstrzymanie przez nią przyjmowania wniosków. Dlatego też przedsiębiorstwa zainteresowane ofertą Komisji nie powinny dłużej czekać.

Bruksela nie wyznaczyła górnego limitu, do którego będzie przyjmować wnioski na przechowalnictwo. Ale przypuszcza się, że gdy w magazynach znajdzie się 100 tysięcy ton wieprzowiny, interwencja zakończy się. Jej skutki już widać - sama zapowiedź uruchomienia takiego mechanizmu spowodowała ruch cen skupu trzody w górę. Ale hodowcy przypominają, że prędzej czy później, ten towar będzie musiał wrócić z magazynów na rynek.

Zdaniem Tadeusza Blicharskiego z "Polsusa", przechowalnictwo nie jest rozwiązaniem problemu, a jedynie odłożeniem jego rozwiązania na kolejne miesiące. Jak podkreśla, jedynym rozsądnym wyjściem z obecnej sytuacji, byłoby zapewnienie dopłat do eksportu.

Polski rząd oraz organizacje rolnicze o takie rozwiązania wciąż zabiegają, ale jak na razie, odpowiedź Komisji Europejskiej jest odmowna.

Źródło: Agrobiznes TVP


Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz