Końcówka bieżącego tygodnia pokazała dobitnie, że bardzo wysokie ceny wielu towarów (w tym zbóż) opierają się na bardzo delikatnym fundamencie oraz jak niewiele mają one wspólnego ze stanem rzeczywystym, wynikającym z relacji popytu i podaży. Dwudniowe załamanie cen ropy naftowej wystarczyło, aby pociągnąć za sobą w dół także zboża i bez względu na informacje o prawdopodobnie najgorszych od 1996 roku możliwych zbiorów pszenicy w stanie Kansas w Stanach Zjednoczonych (zbiory o – 29% mniejsze niż w poprzednim roku), z którego pochodzi 25% całej amerykańskiej pszenicy twardej (tzw. HRW).

Bez echa pozostały również informacje (prognozy), że w II połowie maja spodziewane są mocniejsze opadu deszczu w nawiedzonych suszą regionach uprawowych Francji, Niemiec oraz Wielkiej Brytanii.

Nie wzruszyły giełdowych handlowców także komentarze do zapowiedzi, iż w drugiej połowie maja można się spodziewać większych opadów deszczu w nękanych suszą regionach upraw: we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii, które mogą już niestety nie wiele zdziałać dla poprawy kiepskiej kondycji tamtejszych plantacji zbóż.

W świetle ostatnich notowań giełdowych, wydaje się że handlowcy zainteresowali się bardziej wieściami pochodzącymi z Rosji oraz Ukrainy, które mówią o silnym wzroście produkcji pszenicy , nawet o + 25%.

Rynek ropy naftowej to największy pod względem obrotów rynek surowcowy na świecie i stąd nie dziwi, z jaką uwagą jest on obserwowany przez analityków i inwestorów na giełdach. Ropa to również surowiec energetyczny o największym znaczeniu i obserwowana od dłuższego czasu hossa w tej branży zaczęła budzić niepokój i obawy, że zbyt wysokie ceny energii mogą odbić się na kondycji światowej gospodarki.

Kraje OPEC postanowiły ostatnio, że zmieniając kwoty dziennej produkcji, będą starać się wpłynąć na spadek ceny baryłki ropy naftowej poniżej 100 USD. Bieżące wydarzenia, kiedy to po opublikowaniu danych o znacznie gorszych wynikach ekonomicznych spoza USA, doszło do znaczącego załamania cen ropy, skłoniły niektórych analityków do ocen mówiących o tym, że może to być początek pękania bańki spekulacyjnej nie tylko na tym, ale na wszystkich rynkach surowcowych, gdyż fundusze inwestycyjne rozpoczęły wyprzedaż swoich pozycji nie tylko na rynku ropy. Czy tak się stanie, dowiemy się w najbliższych tygodniach, jednak warto odnotować, w jak odległych sferach trzeba czasem szukać także podstaw cen żywności naszych stołach.

Jeśli w ciągu kilku, kilkunastu dni dojdzie do stabilizacji na rynku ropy, możemy mieć powrót do klasycznego dla tej pory roku w handlu zbożami „rynku pogody”, gdzie o wahaniach cen decydująkolejne prognozy meteorologiczne. Mało prawdopodobne jednak, aby – o ile oczywiście nie dojdzie do dużych szkód w uprawach na skutek przedłużającej się suszy w nadchodzących miesiącach – te wzrosty cen były znaczące i trwale przerwały trend spadkowy. W Paryżu w czwartek notowania listopadowego kontraktu na pszenicę sięgnęły 209,5 euro/tona (210,8 euro/tona tydzień wcześniej), zaś w Chicago 265,5 USD/tona (273 USD/tona przed tygodniem).

Źródło: FAMMU/FAPA